Niebiescy górą i grad goli Polaków, czyli podsumowanie piłkarskiego weekendu

Tak właśnie w telegraficznym skrócie streściłybyśmy przebieg weekendu jakiemuś niezorientowanemu przybyszowi z kosmosu. Ponieważ jednak nie podejrzewamy Was o bycie zielonymi ludzikami z przestworzy, okrasimy naszą opowieść solidną porcją zdjęć i ruchomych obrazków.   

Przede wszystkim - Chelsea rozstrzyga na swoją korzyść najważniejszy pojedynek weekendu, co może mieć baaaardzo dalekosiężne konsekwencje.

Po drugie Ruch Chorzów - dla wszystkich, którzy mówią, że polska liga jest nudna:

Bramki (dużo bramek) z meczu Ruchu z Jagiellonią możecie zobaczyć tutaj . Po trzecie - najbardziej niesamowity mecz tygodnia rozegrał się we Francji. Olympique Lyon - Olympique Marsylia 5:5. Słownie: pięć do pięciu. Razem: dziesięć goli . W 90 minutach, co daje jednego gola na 9 minut, ale żeby było ciekawiej, aż dwa gole padły w 90. minucie. O Wisło! O Legio! O Lechu! - patrzcie, i uczcie się: Po czwarte - Polacy się rozstrzelali. Zadrżały ligi cypryjskie, greckie, austriackie - a nawet francuskie - od atomowych strzałów polskich bohaterów. (Nie, nie ma w tym ironii. Chociaż oczywiście wolałybyśmy, żeby Polacy strzelali gole w lidze angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej, albo niemieckiej). Dla Skody Xanthi strzelił Marek Zieńczuk: Dla Austrii Wiedeń Jacek Bąk, dla Arisu Saloniki Piotr Włodarczyk, a Ireneusz Jeleń miał udział przy jedynej, zwycięskiej bramce dla Auxerre. rybka P.S. Za tydzień ligi nie grają z powodu przerwy reprezentacyjnej - Ciacha na pewno nie odpuszczą chłopakom w narodowych barwach.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.