Bardzo złe wieści: dwa miesiące bez Torresa?

A najgorsze, że nie jest to koniec złych wieści dla fanek Liverpoolu.   

Kiedy w sobotę trener Rafa Benitez zdejmował Torresa z boiska, wiele osób - w tym my - miała o to do niego pretensje. Okazało się, iż Rafa wiedział co robi - stan zdrowia Ferrnando wciąż nie jest najlepszy. "Zdjąłem Fernando, bo muszę oszczędzać jego zdrowie - tłumaczył się trener The Reds - Wszyscy wiedzą, że miał niedawno kontuzję. Po meczu z Man Utd, w którym zagrał 80 minut, musiał odpoczywać cztery dni. Lepiej stracić go na 20 minut w jednym spotkaniu, niż na miesiąc ".

A jednak możemy stracić Dzieciaka, i to nie na miesiąc, ale nawet na dwa. El Nino prawdopodobnie nie uda się uniknąć operacji, i nawet perspektywa przebrania się za czułe pielęgniarki nie rozjaśnia naszych trosk i panicznego niepokoju. Dwa miesiące bez Torresika?!? I to jeszcze teraz, gdy Liverpool radzi sobie, oględnie mówiąc, nie najlepiej.

Łyżeczka miodu w tej beczce - w tej kadzi, w tym kotle dziegciu - jest taka, że prawdopodobnie uda nam się ujrzeć Nando w jutrzejszym meczu przeciwko Olimpikowi Lyon. Ujrzymy Nando - ale jak się rzekłoo złych wiadomości dla fanek The Reds jest więcej - nie ujrzymy zatem Stevena Gerrarda, Martina Skrtela, czy Alberto Riery.

Tymczasem Liverpool musi wygrać z Lyonem, jeśli chce jeszcze w ogóle mieć prawo do marzeń o wyjściu z grupy E Ligi Mistrzów. Czy Nando niczym Prometeusz, Wnkelried, Gustaw - Konrad i Superramborockypięć przyjmie na swą nadobną pierś oszczepy wroga, strzeli w pyrrusowym strzale hat - tricka, a potem wyczerpany, zdyszany, spocony i niezwykle seksowny będzie przez dwa miesiące odpoczywał na ławce rezerwowych?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.