Ale to naprawdę byłą ostatnia (chlip) niedziela. Na domiar złego, wszystkie fajerwerki wystrzelały się zdaje się już dwa tygodnie temu w Brazylii i wczorajszy wyścig do najciekawszych w sezonie, delikatnie mówiąc, nie należał. Przychylnym okiem przyjęłyśmy oczywiście zwycięstwo Sebastiana Vettela, które zapewniło mu drugie miejsce w klasyfikacji końcowej kierowców, mniej przychylnym dziesiątą pozycję Kubicy, co przy piątym miejscu Nicka Heidfelda skończyło się przeskoczeniem naszego Bobby'ego przez Niemca. Quick Nick musi mieć w ustach smak tryumfu.
Ale tak naprawdę najciekawsze rzeczy działy się na powyścigowej konferencji prasowej, podczas której nostalgiczno - dożynkowe nastoje udzieliły się wszystkim, a zwłaszcza słynącemu ze skłonności do żarcików i zaczepek słownych - Sebastianowi Vettelowi.
- Słyszałem, ze się żenisz? - wypalił Seb do Jensona Buttona zanim kierowcy zdążyli jeszcze dobrze usiąść.
-A co, oświadczasz się? - zripostował Jenson, radząc Vettelowi, żeby nie wierzył w każde słowo brytyjskich brukowców, które o rychłym ślubie świeżo upieczonego mistrza świata rozpisują się już od dawna.
Sebastian nie dał jednak za wygraną i kiedy dziennikarz spytał kierowców o plany na przerwę zimową, dowcipniś z Niemiec oznajmił, że Jenson bierze ślub, więc będzie zajęty. Wątek podchwycił siedzący obok zdobywca drugiego miejsca w wyścigi Marka Webber, stwierdzając, że wszyscy są zaproszeni na wesele.
Jenson zachowywał spokój do czasu, kiedy do gry włączył się dziennikarz pytając wprost o datę ślubu. Poirytowany już nieco Brytyjczyk powiedział stanowczym głosem, że nie zamierza się żenić w tym roku. I czy to zakończyło sprawę? Ależ skąd.
- Ale dlaczego? Nie kochasz jej? - zapytał coraz bardziej ubawiony całą sytuacją Sebastian.
- Po prostu uważam, że o niektórych sprawach nie powinno mówić się publicznie. I to jest jedna z nich - odpowiedział Brytyjczyk.
Ej Jenson, w ogóle się nie umiesz bawić.
ruby blue