Zaczynamy od meczu Argentyny z Peru, który zakończył się wynikiem 2:1. O tym spotkaniu wiecie już od nas to i owo . My się cieszymy niezmiernie, że chłopcy wygrali, choć chwil grozy nie brakowało.
A tymczasem wspaniale w dotychczasowych eliminacjach radząca sobie Brazylia przegrała z Boliwią w La Paz 2:0, co doskonale można odczytać z miny Adriano ''W Mediolanie Byłem Codziennie Pijany''.
Nie dziwimy się i nie krytykujemy - jedna z nas w LaPaz była i wie, że na tych wysokościach przybysze z innych rejonów świata mają problemy choćby z relaksacyjnym spacerkiem, a co tu dopiero mówić o profesjonalnym sporcie. No i oczywiście największe gwiazdy Canarinhos pauzowały - można sobie na to pozwolić, kiedy awans na mundial ma się w kieszeni.
Z prawie-pauzowaniem swojej gwiazdy, ale dopiero po 27 minutach meczu, musieli się też pogodzić zagrożeni Portugalczycy. Klątwa niezidentyfikowanego czarodzieja wydaje się działać coraz lepiej, a my zaczynamy wierzyć w czarną magię.
Na szczęście, grającej z nożem na gardle ekipie pod dowództwem Queiroza udało się uniknąć egzekucji, a owa ucieczka była dość efektowna i miała postać zwycięstwa 3:0 z Węgrami. Którzy za to ze smutkiem w oczach ładnie się rozdziewali.
Teoretyczne szanse na grę w Afryce cały czas mają teżjesczze Francuzi, którzy pokonali Wyspy Owcze 5:0. Dwie bramki zdobył kapitan Gignac
jedną Benzema
ale i tak najlepiej patrzyło się na trzech muszkieterów i maleńkiego Evry d'Artagnana
Swój mecz przegrali natomiast Anglicy, którzy według mieli Capello mieli dać z siebie wszystko. Melancholia od lat obecna w sarnich oczach Szewczenki sprawia jednak, ze w tym wypadku, wyjątkowo, bardziej nas cieszy wygrana Ukraińców. Niechże i Andriej ma po trzydziestce trochę radości.
Wszystko dali z siebie natomiast Niemcy, którzy pokonali Rosjan 1:0 po dość ciężkim i zaciętym meczu. To jednak nasi zachodni, a nie wschodni sąsiedzi mogą się teraz szczycić pierwszym miejscem w swojej grupie.
AP/Ivan Sekretarev
Z przytupem do MŚ awansowali także Serbowie (Nemanja Vidić), którzy zmierzyli się z Rumunią (Adrian Mutu).
Zakończyło się na 5:0 dla panów z Bałkanów, którzy radowali się doprawdy pięknie.
Do elitarnego grona przyszłych mudialowiczów dołączyli także - nareszcie - Włosi, ale dopiero w 90. minucie swojego meczu, kiedy na szczęście dla południowców bramkę przeciw Irlandczykom wbił Alberto Giraldino.
Tu tez było wesoło.
Na koniec u nas: radość belgijska
duńska
i hiszpańska - ze zwycięstwa, które już nie było potrzebne, ale które jednak zostało nam ze wdziękiem dostarczone
AP/Victor R. Caivano
I na koniec - zachęta do zapoznania się z wszystkimi innymi europejskimi wynikami , a także foto z meczu, o którym głośno nie mówimy. Barosa jednak podarować sobie nie mogłyśmy.
olalla