Guardiola w tarapatach

Któż mógłby podnieść rękę (palec nawet) na boskiego Pepa?   

Ten, kto, jak powszechnie wiadomo, ręce ma długie i ochoczo sięga do naszych kieszeni, a do tego żadnym świętością (ikonom futbolu) poszanowania nie okazuje - innymi słowy urząd skarbowy. W owym urzędniczo-skrupulatnym gronie bezkonkurencyjna okazuje się być włoska skarbówka, która dopiero co skończywszy ścigać samego legendarnego króla futbolu, czytaj Diego Maradonę, teraz wzięła się za szkoleniowca Barcelony. I, niestety, litości, nawet dla samego Guardioli, nie ma. Ba, fiskus twierdzi, że Pepe pracując w klubie Brescia Calcio nie odprowadzał należnego podatku i obecnie zalega urzędowi skarbowemu około miliona euro. Suma, przyznać trzeba, imponująca, ale atmosferę podgrzewa nie tyle jej wysokość, ile okoliczności, w jakich Hiszpanowi przekazano tę wiadomość - dokładnie w hotelu, w dniu ostatniego meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Barceloną a Interem.

Sprawą zajęli się już oczywiście adwokaci Guardioli i prezes Brescii (we Włoszech to kluby odpowiedzialne są za odprowadzanie podatków). Mamy więc nadzieję, że zostanie to jak najszybciej wyjaśnione - bez konieczności licytowania majątku Hiszpana, choć z drugiej strony, gdyby była możliwość okazjonalnego nabycia jakiś guardiolowych pamiątek... wszystko oddałybyśmy za takie słodkości .

bint

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.