Trenera Castellaniego bura w szatni od...trenera Castellaniego

Do czego to już dochodzi. Nie wspominając o tym, że przecież polska reprezentacja na tureckim turnieju jak dotychczas robi to co chce, więc szkoleniowiec naszej kadry, jak przynajmniej mogłoby się wydawać, nie może mieć  sobie nic do zarzucenia. A jednak.  

Jak doskonale wiecie, po szczęśliwym rozpoczęciu ME w Turcji , Polacy postanowili nie sprowadzać na ziemię uskrzydlonych sukcesem fanów i wygrali kolejne dwa mecze w Izmirze: z reprezentacją Niemiec oraz reprezentacją gospodarzy. Co ważne, przy żadnym z dwóch spotkań nasi chłopcy zbytnio się nie namęczyli. Niemała w tym zapewne zasługa Castellaniego właśnie, który jednak nie może się powstrzymać od słów krytyki - i to wobec samego siebie.

Argentyński trener wyrzuca sobie bowiem, że za mocno motywował swoich podopiecznych i ładował energią przed spotkaniem z Turkami.

- W trakcie meczu dotarło do mnie, że wszystko zepsułem. Patrzę na siatkarzy, a oni mimo prowadzenia dwoma punktami są wyraźnie niezadowoleni. Zachowywali się, jakby chcieli Turków roznieść, mieć 60 bloków i 85 procent skuteczności w ataku. Zawołałem Krzyśka Stelmacha i kazałem mu wszystko odkręcić. A potem, w dłuższej przerwie, sam im powiedziałem, że się pomyliłem - wyznaje trener. A to ci dopiero.

My tam wcale nie mamy nic przeciwko temu, żeby nasi siatkarze chcieli roznosić swoich kolejnych przeciwników. Po zasłużonych dwóch dniach odpoczynku, przed Polakami w kolejce do zdemolowania i odebrania ochoty do grania w siatkówkę ustawią się obrońcy tytułu - Hiszpanie (których aktualna forma jednak, delikatnie mówiąc, pozostawia wiele do życzenia), Słowacy i spisujący się na turnieju nadspodziewanie dobrze, Grecy. Sądzicie, że któraś z tych drużyn jest nam w stanie na poważnie zagrozić i stanąć na drodze do strefy medalowej?

Ostrożni z oceną szans i wstrzemięźliwi w obietnicach i zapowiedziach są, jak zawsze, polscy siatkarze. - Na razie gramy dobrze, ale nie przesadzałbym z hurraoptymizmem. Ciśnienie wzrasta, dlatego każde kolejne spotkanie będzie trudniejsze - stwierdza Daniel Pliński, dodając, że wciąż jeszcze pozostaję elementy gry nad którymi nasza kadra musi popracować.

My mamy jedną propozycję. Niebieskie stroje ze spotkania z Turkami - szału nie było. Przebieramy się, chłopcy, przebieramy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.