Dlaczego Michał Winiarski wraca do Polski?

Rzućmy trochę światła na największą  niespodziankę, czy też,  nie bojąc się słów, sensację sezonu transferowego w polskiej siatkówce.  

Informacja o podpisaniu trzyletniej umowy ze Skrą Bełchatów przez Miśka kogo jak kogo, ale nas ucieszyć musiała. I ucieszyła, ale cała euforia nie pozwalała nam nie dostrzec nietypowości takiego wyboru Winiarskiego. No bo jak to? Owszem, wielu sportowców, nie tylko siatkarzy, wraca po jakimś czasie spędzonym za granicą na polskie boiska, ale z reguły powroty takie mają dwa scenariusze: sportowiec ów jest już raczej niemłody i do ojczyzny wraca na swoją sportową emeryturę, albo, niekoniecznie niemłody, wraca, bo nieszczególnie mu się na obczyźnie powiodło. Delikatnie mówiąc. W przypadku Michała Winiarskiego o żadnej z tych dwóch ewentualności mówić nie można, wszak ma zaledwie 26 lat i o żadnej emeryturze mowy być nie może, a ze swoim zespołem, Trentino Volley, zdobył przecież tytuł mistrza kraju i pierwsze miejsce w Lidze Mistrzów. Zdecydowanie był przy tym jej jasnym punktem, zdobywając w swojej trzyletniej przygodzie z włoską siatkówką całą masę nagród indywidualnych.

A więc jak to z tym transferem było? Głos zabrał sam zainteresowany, który w wywiadzie udzielonym Przeglądowi Sportowemu wyjaśnia, że taka decyzja ma sens zarówno ze sportowego, jak i prywatnego punktu widzenia.

- Długo się zastanawiałem, ale argumentów za powrotem było naprawdę sporo. Proszę spojrzeć na nazwiska siatkarzy, którzy przychodzą do Polski. Naszą ligę wybiera coraz więcej gwiazd i zawodników wszędzie bardzo cenionych. Dostrzega się nas w Europie, chwali. Dlatego sam zadałem sobie kiedyś pytanie, czy nie warto byłoby wrócić. I uznałem, że tego właśnie bym chciał - tłumaczy Michał.

Nowy nabytek Skry Bełchatów wspomina również o tym, że gra w drużynie mistrza Polski będzie dla niego nowym wyzwaniem, na którego podjęcie jest gotowy. Zapowiada, że celem zespołu będzie zwycięstwo w Lidze Mistrzów do czego chce sam chce się mocno przyczynić. Są również oczywiście pozasportowe argumenty tej decyzji.

- Zaczynałem tęsknić za swoim krajem po trzech latach we Włoszech. Pobudowaliśmy się ostatnio w Polsce, a mnie marzyła się stabilność. Stąd kontrakt na trzy lata, oznaczający zresztą, że jestem inwestycją długoterminową, że działacze z Bełchatowa mają plan na dalszą przyszłość, co bardzo mnie cieszy. Wszystko dało się połączyć. No i syn Oliwier będzie rozwijał się w Polsce, co też nie jest bez znaczenia - wyjaśnia.

Michał tęsknił za Polską, Polska tęskniła za Michałem. Jakież to wszystko piękne, logiczne i klarowne. Już nie szukamy dziury w całym.

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.