W sobotnim sparingowym meczu z Brisbane Roar, Artur spisał się nad wyraz dobrze, broniąc trzy groźne sytuacje, dzięki czemu Szkoci zwyciężyli 3:0. Przez 45 minut udowodnił wszystkim niedowiarkom, że po tak trudnym okresie jest w stanie powrócić do formy sprzed lat, mimo wielu osobistych problemów. Przy boku Sary udało mu się widocznie zapomnieć o traumie z przeszłości, a konkretnie o żonie znęcającej się nad nim psychicznie . Udany występ nie tylko zamknął usta wszystkim osobom wróżącym mu rychły koniec, ale również dał kres doniesieniom o transferach Polaka. W sobotę wieczorem ogłoszono ostateczna decyzję w sprawie przyszłości Artura przy Parkhead. Peter Lawwel zakomunikował wszystkim, iż Boruc nie jest na sprzedaż, o czym miały zadecydować, przede wszystkim, brak kłopotów i konfliktów z Borucem oraz coraz lepsza forma zarówno psychiczna, jak i fizyczna. Nawet nowy menadżer początkowo niechętny osobie Artura Boruca był pod ogromnym wrażeniem jego walki o powrót do grona najlepszych: - Nie mogą się nachwalić Boruca. Mam klasowego bramkarza. Imponuje podejmowaniem decyzji, ustawianiem się, chwytem i reakcjami. Musimy być tylko pewni, że będzie odpowiednio skoncentrowany - powiedział Tony Mowbraya. Niewykluczone ,że swój wkład w jego polepszającą się kondycję ma również drugi polski bramkarz Celtiku - Łukasz Załuska, który również zadebiutował w sobotnim meczu, gdyż jak powszechnie wiadomo, nic nie działa lepiej na facetów, niż prawdziwa męska rywalizacja.
A my trzymamy kciuki, żeby dobra passa Boruca trwała jak najdłużej i żebyśmy częściej mogli oglądać go na boisku niż na okładkach brukowców.
Marina