Koniec związku Lewisa Hamiltona i Nicole Scherzinger?

Spekulacje o zakończeniu romansu pary pojawiają się praktycznie od początku jego trwania, ale tym razem sprawa podobno jest poważna.  

I myliłby się kto myśląc, że do nadciągnięcia czarnych chmur ponad, wydawać by się mogło, idealny związek potrzebne są jakieś dramatyczne zdarzenia, zdrady, awantury, burze i płacze. Przyczyna rzekomego kryzysu jest prozaiczna - chodzi o odległość dzielącą kochanków. Lewis i Nicole ze względu na swoje zobowiązana zawodowe nie mają po prostu dla siebie czasu. Panna Scherzinger wraz z zespołem zajmuje się aktualnie supportowaniem Britney Spears podczas jej wielkiej trasy koncertowej, a Lewis supportuje inne zespoły i kierowców na trasach Grand Prix Formuły 1 (no dobrze, szczęśliwie bo szczęśliwie, ale w Australii był na podium - odwołujemy te lekceważące słowa). Zatem nie dość, że rozłąka zakochanych trwa już dłuższy czas, to perspektywy na gorące rendez-vous w najbliższym czasie są raczej liche i, jak donoszą zatroskani znajomi pary, obie strony są mocno zmęczone taką sytuacją. Ciacha do tych spekulacji podchodzą raczej ostrożnie, a cała sprawa, jak dla nas, nieco nie trzyma się kupy. Pomijając już fakt, że od kiedy niby Lewis ma znajomych? A co z planowanym ślubem, dziećmi, miłosnymi balladami i już pewnie zamówionymi sadzonkami drzewek do posadzenia w ogrodzie bajkowej willi Hamiltona i Scherzinger? Coś nam mówi, że na Nicole w garażu MacLarena jeszcze się napatrzymy. Tym razem może tylko zabraknąć powodów do entuzjastycznego podskakiwania. Pożyjemy, zobaczymy.

A na koniec przyznać się musimy, że przez moment zaczęłyśmy współczuć brytyjskiemu kierowcy, ale kiedy ostatnio zrobiło go nam się żal (gdy wykpiwany przez wszystkich, po niezawinionej przez siebie katastrofie w kwalifikacjach do Grand Prix Australii ruszał z 18. pola startowego), skończyło się miejscem Lewisa na podium. Przepraszamy, już więcej nie będziemy.

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Agora SA