Schlierenzauer najlepszym skoczkiem sezonu 2008/2009

Już oficjalnie i jeszcze przed końcem rywalizacji młody Austriak zapewnił sobie Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Świata. Bezkonkurencyjny okazał się też w innej konkurencji. Tak - wielka błękitna czapa z jeszcze większym pomponem powróciła.   

A jak powszechnie wiadomo, nie tylko czapy ale też i złość urodzie szkodzi. A w miniony weekend, zwłaszcza w sobotnim konkursie drużynowym, Gregor się złościł, oj pozłościł. W gruncie rzeczy ani trochę się nie dziwimy- gdybyśmy za każdym skokiem w konkursie lądowały na części ciała, która stanowczo do lądowania przeznaczona nie jest, też nie byłybyśmy zadowolone. A pamiętajmy, że owa część ciała-nie bójmy się słów i nazwijmy rzeczy po imieniu- pupa skoczka jest, mimo wszystko, nieco bardziej, hmm, koścista. Kończąc wątek anatomiczny, musimy zatem oddać Gregorowi, że się biedak solidnie potłukł, więc złość na prawdopodobnych sprawców takiego obrotu spraw- sędziów- uzasadniona. Zobaczy to jeszcze raz, w rolach głównych kask i palec wskazujący Gregora:

Myliłby się kto myśląc, że takie przygody przeszkodziły fenomenalnemu Austriakowi w czymkolwiek. Absolutnie nic takiego się nie stało. I w drużynie i indywidualnie i w klasyfikacji generalnej Pucharu Nordyckiego okazał się bezkonkurencyjny. I mimo, że w końcowej klasyfikacji Pucharu Świata również jest już pozamiatane, coś do zdobycia Gregorowi jeszcze zostało. Wcale nie mamy na myśli czapy, bo tu już w kwestii przebicia samego siebie niewiele da się zrobić, ale łupem skoczka wciąż paść może rekord zwycięstw w odniesionych w jednym sezonie. Póki co ma ich tyle samo co dotychczasowy rekordzista, Janne Ahonen, a więc dwanaście, ale przed nami jeszcze przecież dwa konkursy indywidualne. Jest o co walczyć. Alleluja i do przodu zatem.

olalla

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.