Sportowy alfabet Raula: od A do Z

Jego karierę piłkarską, każde trafienie i kontuzje śledzimy od długich lat i wiemy na te tematy prawie wszystko. Dziś przyszła pora na bliższe spojrzenie na - jakże interesujące - życie prywatne legendy Realu Madryt. Od A do Z rzecz jasna.   

A tletico Madryt, Być może teraz wydaje się to trudne do uwierzenia, ale jeszcze w dzieciństwie Raul wraz z całą swoją rodziną był zagorzałym fanem drużyny z Vincente Calderon i pierwsze lata swojej piłkarskiej kariery spędził w szkółce Atletico.

B iografia. W 1996 roku została opublikowana książka Raula o tajemniczym tytule "El Futuro" ("Przyszłość"), gdzie zawodnik zapisał swoje wspomnienie z początków gry w barwach Realu Madryt. Ten tytuł dopisujemy do kanonu lektur Ciach.

C hampions League. W tych rozgrywkach Hiszpan jest prawdziwym rekordzistą i to pod każdym względem. Nie dość, że drużyna, w której gra, była na przestrzeni dziejów najczęstszym triumfatorem w Lidze Mistrzów, to sam napastnik jest równocześnie piłkarzem klubu z największą liczbą występów (116) i najskuteczniejszym jego strzelcem (61 bramek). A przypomnijmy, że jeszcze kilka sezonów w Champions League prawdopodobnie przed nim.

D zieciństwo. Już od najmłodszych lat miał talent do zdobywanie pucharów i od zawsze było mu z nimi do twarzy.

E l Siete, El Angel de Madrid, to tylko niektóre z ksywek którymi obdarzyli swojego bohatera fani "Królewskich". Pierwsza w języku hiszpańskim oznacza siódemkę, z którą Raul występuje na boisku, natomiast drugi to oczywiście "Anioł z Madrytu", która doskonale odzwierciedla jego rolę w drużynie "Galaktycznych". Same chciałybyśmy mieć takiego anioła stróża.

F ernando Hierro i Ivan Zamorano. Przez lata gry "El Siete" w drużynie "Galaktycznych" przez Santiago Bernabeu przewinęło się mnóstwo piłkarzy, jednak Hiszpan najbardziej zaprzyjaźnił się właśnie z tymi dwoma i ich odejście z klubu bardzo przeżył. Biedny.

G ole. W tej kategorii Hiszpan jest dosłownie bezkonkurencyjny - w tym sezonie pobił rekord zdobytych bramek w barwach "Królewskich", ustalony przez Alfredo di Stefano - Raul dotychczas strzelił ich o trzy więcej (łącznie 219) i plasuje się tym samym na pierwszym miejscu w tejże klasyfikacji. Oto jak w "prosty" sposób można zapisać się na kartach historii .

H obby. Gwiazda Realu przyznaje, że na rozwijanie swoich zainteresowań raczej nie ma czasu, to jednak gdy choć trochę go wygospodaruje, poświęca go na gry komputerowe oraz polowanie. Tym razem Raul nam trochę podpadł, a podobno tak lubi zwierzęta (patrz litera W).

I dol. Od dzieciństwa wzorował się na argentyńskiej legendzie futbolu, Diego Maradonie, lecz docenia też Marco van Bastena, którego ceni za umiejętności strzeleckie i elegancki styl poruszania się na boisku ("My też, my też" - krzyczą entuzjastycznie Ciacha).

J edzenie. Ulubioną potrawę "El Siete" jest ryż z pomidorem.

K orrida. Tak jak każdy Hiszpan i jak koledzy z zespołu (Sergio Ramos i Iker Casillas) Raul jest wielbicielem walk byków.

L uis Aragones. Tego selekcjonera po latach raczej nie będzie miło wspomniał. Na początek Aragones odsunął go od składu reprezentacji, aby później zostawić go w domu i nie zabrać na Euro 2008. Sprawa jest tym bardziej przykra, że właśnie bez tego piłkarza najbardziej zasłużonego dla swojego kraju Hiszpanie zdobyli Mistrzostwo Europy.

M arzenie. Jak wiele piłkarzy marzył o występach, bramkach i wreszcie zwycięstwie w Lidze Mistrzów i jako jednemu z nielicznych udało mu się to z nawiązką zrealizować.

N ajwiększe rozczarowanie. Mimo, że stało się to już wieki temu, to Raul do dziś z łezką w oku wspomina uczucie rozczarowanie jakie czuł, kiedy prezes Atletcio rozwiązał młodzieżową drużynę z powodów finansowych. Ostatecznie chyba wszystkim to wyszło na dobre, w końcu gdyby nie to, Raul może nigdy by nie trafił do Realu.

O blubienica. To byłoby wręcz niemożliwe, żeby takie cenne i ciachowe ciacho uchowało się wolne przez tyle długich lat, toteż Hiszpan w 1997 roku został złapany w sidła niejakiej Mamen Sanz, która, o ile można tak powiedzieć, złapała "pana Boga" za nogi. Bo nie dość, że za męża pojęła samego gwiazdora "Królewskich", to jeszcze zmieniła zawód z kelnerki na modelkę samego Armaniego. Tyle szczęścia w jednym krótkim życiu powinno być zabronione.

P otomkowie. Wraz ze swoją małżonką doczekał się aż czterech synów: Jorge, Hugo, Hectora i Mateo. Ten pierwszy zawdzięcza swoje imię szkoleniowcowi młodzieżowej drużyny Atletico, Jorge Valdano, który był równocześnie ulubionym trenerem Raula.

R oque Santa Cruz. Choć w wieku rankingach i statystykach Raul jest bezkonkurencyjny i bije rywali na głowę, to jednak był swego czasu jeden taki plebiscyt na Ciachach , w którym Hiszpan przegrał (o sześć głosów ale zawsze) walkę o uznanie Ciach z według Was przystojniejszym Paragwajczykiem, Roque Santa Cruzem.

S tany Zjednoczone. Jeśli myślałyście, że Raul pozostanie wierny Realowi aż do śmierci, i spokojnie zestarzeje się w okolicach Santiago Bernabeu, to jesteście w małym błędzie. Otóż nie tak znowu dawno oświadczył, że mógłby trochę pograć w USA, tak dla spróbowania. Czy to być może?

T lenowy namiot. Zatroskany o swoją urodę w przyszłości Hiszpan postanowił swego czasu sypiać w namiocie tlenowym, aby tylko uniknąć powstawania zmarszczek na jego cudnej twarzyczce. Zupełnie niepotrzebnie, bo komu tam przeszkadza jedna mała zmarszczka kiedy ma się do dyspozycji tak okazałą resztę.

U niwersytet w Madrycie. Raul mimo swojej prężnie rozwijającej się kariery piłkarza postanowił zdobyć dodatkowe doświadczenie i studiować ekonomię na tym uniwersytecie. Marzenie się jednak nie spełniło, a Hiszpan widocznie podczas ubiegania się o indeks nie trafił na przedstawicielkę płci pięknej czy fana futbolu, bo oblał egzaminy i studentem nie został.

W eterynarz. Kapitan Realu uwielbia zwierzęta, sam ma trzy psy, z którymi bardzo lubi spacerować.Jego sympatia do czworonożnych przyjaciół jest tak duża, że wyznał, iż gdyby nie piłka nożna, to z pewnością zostałby weterynarzem. Nie ma dwóch zdań, że gdyby tylko w naszej okolicy był taki weterynarz zmuszone byłybyśmy założyć pokaźne hodowlę psów.

Z amieszkuje luksusową dzielnicę Madrytu "La Mirasierra". Tak, tak, teraz gdy "przypadkiem" zgubicie się podczas pobytu w Madrycie wiecie, do których drzwi zapukać z zapytaniem o drogę lub z prośbą o przenocowanie.A gdy już tam będziecie, przyjrzyjcie się uważnie okolicznym żywopłotom. My już od lat koczujemy tam ukryte krzakach.

Marina

 ***UWAGA! Z powodu problemów technicznych sonda do konkursu o Brylantowe Ciacho   pojawiła się dopiero dziś. Zajrzyjcie więc jeszcze raz na odpowiednią stronę i zagłosujcie na swoich rozśpiewanych ulubieńców! Oni liczą na Wasze kliknięcia!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.