Raul zagra w Ameryce

Ale spokojnie - nie na pewno - tak sobie tylko gdyba - i nie na razie - jeśli już to na krótko przed emeryturą. Na razie więc nie panikujemy.  

Raul ogłosił wprawdzie niedawno, że zamierza przejść na emeryturę już po sezonie, ale my, życiowe optymistki, ufające łaskawej opatrzności i miłości piłkarzy do wykonywanego zawodu, mamy nadzieję, że ta mroczna autoprzepowiednia Hiszpana tak szybko się nie ziści.

Najlepszy strzelec Realu wszech czasów mówił także ostatnio, że tuż przez zakończeniem kariery, wzorem Beckhama i Ljungberga, chciałby się z rodziną przenieść za Ocean i tam, w spokoju, za gigantyczną kasę, pokopać piłkę - po raz ostatni profesjonalnie. Raul oczywiście nie użył takich konkretnie wyrażeń, ale to przecież miał na myśli:

- W ramach doświadczenia, nie tylko dla mnie, ale i dla mojej rodziny, mógłbym na przykład rok pograć w USA. Zrobiłbym to wyłącznie po to, by spróbować, jak to jest. Ale jeśli nie, to oczywiste, że zakończę karierę tutaj, w Realu - opowiadał mediom kapitan "Królewskich".

Nam pozostaje mieć nadzieję, ze bohater Santiago Bernabeu jednak nie zdecyduje się na zaoceaniczne wyjazdy. Brakowałoby go nam na miejscu, w Europie. Choć z drugiej strony, jeśli by to miało wiązać się z tak intensywną obecnością Hiszpana w mediach, jak to teraz wygląda w przypadku Beckhama, niech może jednak Raul próbuje, zdobywa doświadczenia.

A na zdjęciu nasz ulubiony chyba "królewski" z Madrytu w towarzystwie małżonki, Mamen Sanz, oraz Helen Svedin, życiowej partnerki Luisa Figo, na meczu Interu we Włoszech.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.