Tak, nie, tak, nie, tak, nie..tak - czyli Arszawin jednak w Arsenalu

A podobno to kobiety są zmienne...   

Zaprzeczenia, potwierdzenia, dementi, agitacje, denuncjacje,  negocjacje, fochy, kaprysy, gwałtowne zwroty akcji... tak wyglądał ostatni dzień okienka transferowego w Anglii.

"Should I stay, or should I go?" - śpiewał wczoraj cały dzień Andriej Arszawin. "Should I pay or should I no?" -  zastanawiali się (choć niegramatycznie)  Arsene Wenger i działacze Arsenalu. Zrozpaczeni i zniecierpliwieni dziennikarze sportowi z całego świata (w tym nasze skromne osoby) dostawali białej gorączki przed ekranami swoich komputerów wpisując co godzinę naprzemiennie "Arszawin jednak w Arsenalu" i "Arszawin jednak zostaje w Zenicie".

Jak myślicie o co chodziło w tym całym zamieszaniu? Dokładnie tak, drogie Dziewczyny, o pieniądze. Jak wiecie, sponsorem Zenitu jest Gazprom - a zatem, co jak co, ale pieniędzy zawodnikom tego klubu nie brakuje. Andriej zarabiał tam 3,875 mln euro rocznie. Wszyscy znamy natomiast powiedzenie "skąpy jak Wenger" i wiemy, jak nieskory do szastania funtami jest trener Arsenalu. Dlatego negocjacje były długie, trudne, zawiłe i...pisałyśmy już, że długie? Zwłaszcza, że włodarze Zenitu też nie spuszczali z tonu i o swojego asa targowali się zawzięcie, a on sam nie jest przecież " szesnastolatkiem z Afryki ", żeby zadowalać się byle czym.

Piłkarz miał przybyć do Anglii już w sobotę, dotarł tam jednak dopiero w niedzielę. Wczoraj rano pojawiła się informacja, iż zerwał rozmowy z Arsenalem. Nie wrócił jednak do Rosji z powodu...złej pogody uniemożliwiającej lot. Niedługo potem usłyszeliśmy więc, iż jest na testach medycznych, i że pomyślnie je przeszedł (w międzyczasie, by jeszcze bardziej nas skonfundować, do całej zabawy włączył się Tottenham). Po południu pojawiła się ostateczna już informacja o braku porozumienia między stronami. No cóż - nie to nie - pomyślał cały świat. Okazało się jednak, iż była to myśl przedwczesna. O godzinie 20.00 podano do wiadomości, że...Arszawin podpisze 3,5 roczny kontrakt z Arsenalem. Ostatecznie Kanonierzy zapłacili za niego ponad 13 mln funtów (wcześniej słyszałyśmy liczby 15, a nawet 17). Nie wiadomo czy suma ta ma jakiś związek z wybranym przez niego numerem na koszulce 13.

W cieniu Arszawina pozostały wszystkie inne wczorajsze transfery: Jacek Krzynówek do Hannoveru '96, Quaresma do Chelsea, Robbie Keane do Tottenhamu.

A na zakończenie - festiwal Andrieja. Obyśmy słyszały o nim już tylko w kontekście takich wyczynów boiskowych:

rybka

Więcej o:
Copyright © Agora SA