Fernando Torres - znów w tandetnej reklamie

Fernando Torres powoli zaczyna nadużywać naszej cierpliwości. Najpierw nienajwyższych lotów reklama perfum, potem chałupnictwo w zakładzie fryzjerskim, a teraz na  korcie. Choć może powinnyśmy się cieszyć, że Nando, zamiast żądać koszmarnej kasy za swoje występy - wspomaga małych i średnich przedsiębiorców z ojczyzny.  

Tym razem hiszpańska sieć klubów tenisowych - może nie taki mały biznes, ale reklama taka, jakby budżetu nie było wcale. Co następne, Fernando? Kręgielnie, piekarnie czy salony kosmetyczne?

Co by to nie było, i tak Cie kochamy, piegusie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.