Ciacha apelują: Victorio, opanuj się!

Ledwo wybuchły plotki o wypożyczeniu Becksa do Milanu, a już pisałyśmy o fochach, jakie w związku z tym faktem postanowiła przedsięwziąć małżonka piłkarza. Niestety, nie pomogło kilka tygodni w pięknym Mediolanie, dwa gole zdobyte przez męża, pokazy mody i towarzystwo Armaniego. Victoria nadal chce uciekać z Włoch najprędzej jak się da.   

Od kilku tygodni obserwujemy na własne, zachwycone oczy renesans gwiazdy, powrót z dalekiej podróży, słowem: drugą młodość Davida Beckhama - niegdyś jednego najlepszych pomocników  świata. Zaakceptowali go koledzy z drużyny (może nawet nieco za bardzo zaakceptowali ), pokochali kibice, a i jego własne nogi w końcu zaczęły okazywać mu pełne posłuszeństwo, co zaowocowało dwoma cudnej urody bramkami (wczoraj w meczu z Genuą).

Niestety, to wszystko za mało dla Victorii, która stanowczo sprzeciwia się przedłużeniu pobytu Davida w Milanie. Na propozycję transferu definitywnego powiedziała stanowcze: "no way honey, wracamy do Los Angeles". Ciachom w tym momencie otwierają się w kieszeniach wszystkie scyzoryki Szwajcarii i krew wrze w żyłach, ale zanim potępimy eks - Spicetkę w czambuł, wysłuchajmy jej argumentów. Otóż nie chce ona, aby jej dzieci dorastały w kraju, gdzie nie mówi się po angielsku. Po drugie, małe Beckhamki tęsknią podobno za swoimi rówieśnikami zza oceanu i amerykańską szkołą, a po trzecie to Vicky najchętniej wróciłaby do Londynu. Droga Victorio, już rozwiewamy Twoje wątpliwości. Po pierwsze, najnowsze badania pokazują, że dzieci dwujęzyczne lepiej się uczą, szybciej przyswajają wiedzę, są inteligentne i kreatywne. Po drugie - daj swoim dzieciom szansę poznania nowych przyjaciół - wszak mali Włosi muszą być tacy uroczy. Po trzecie - nam się wydaję, że z Mediolanu jest bliżej do Londynu niż z Los Angeles. A po czwarte i najważniejsze: pomyśl o swoim mężu!!! Dla niego to być może ostatnia szansa na grę w porządnym klubie, a co za tym idzie, na utrzymanie się w reprezentacji Anglii do Mistrzostw Świata i godne przejście na futbolową emeryturę. Bo jeżeli nikt Ci tego jeszcze nie powiedział, mówimy to my: Amerykanie może i mają wyższe wieżowce, ale w piłce nożnej liczy się Europa. A klub taki jak Milan to spełnienie marzeń każdego piłkarza.

Sytuacja jest na razie patowa - on chce grać dla Milanu, ale nie może żyć bez żony i dzieci, które chcą z Mediolanu odejść. David jednak nie zamierza się poddawać i jest przekonany, że na pewno znajdzie rozwiązanie tej trudnej sytuacji. My też mamy taką nadzieję. Jak nie to pojedziemy na mediolańskie lotnisko, i uczynimy to co nasz zacny przodek przed laty , ale Davida do Stanów nie puścimy.

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.