Piłkarski weekend z dzieckiem Villi - najlepsze fotki i podsumowania

Bo choć działo się wiele, wszelkie meczowe wyniki zostały przyćmione przez wydarzenie, które, jak wynika z reakcji naszych dzielnych komentatorek, było zdecydowanie w stosunku do samej gry nadrzędne. Oto bowiem David Villa najpierw gestami, a potem słowami, zakomunikował światu, że jego żona znów jest w stanie błogosławionym. Gratulacje, już nie możemy doczekać się kolejnych potomków maleńkiego Hiszpana, już słyszymy tupot ich tycich stópek! Ale piłka to nie tylko Villa i jego dzieci. Zobaczmy, co innego działo się na boiskach Europy.  

1. Liga angielska - w meczu na szczycie Manchester United pokonał Chelsea aż 3:0, bez wątpienia czekamy więc na rychłą dymisję trenera Scolariego. Nie wszystko można zrzucić na cygaro Maradony, a to z całą pewnością nie jest sezon "The Blues", czego z kolei nie można powiedzieć choćby o Hrabim Draculi Dymitarze Berbatovie, który w czarnych rękawiczkach przebojem wdarł się do podstawowego składu "Czerwonych Diabłów". A tym samym z owego składu wyeliminował biednego Teveza. I jesczze jedna ważna sprawa: Cristiano Ronaldo grał tak, jakby dwa dni wcześniej nie przeżył mrożącego krew w żyłach wypadku samochodowego. Czyli gorzej niż w zeszłym sezonie, ale dramatu tez nie było. Mówimy "uff" w wyrazie udawanego przejęcia.

2. Liga hiszpańska - jak już zauważyłyśmy powyżej, dla nas i dużej liczby naszych drogich Czytelniczek weekend w Hiszpanii minął pod znakiem dzieciątka Villa. Niesiony perspektywą ponownego ojcostwa David strzelił gola Villarealowi, ale nie wystarczyło to do zwycięstwa w pięknym, zaciętym meczu (ostatecznie 3:3). W innym ciekawym dla nas spotkaniu Real pokonał Mallorcę 3:0. Gola zdobyli Arjen Robben,  Raul, który w barwach "Galacticos" wystąpił wczoraj po raz 500. oraz pięknie ucieszony Sergio Ramo. I zastanawia tylko, czemu Sergio tez celebrował z kciukiem w ustach.

3. Liga włoska - tutaj z kolei zszokowało aż 89. minut Beckhama na boisku w barwach Mediolanu. Czy to jednak przez nadmierną eksploatację wypalonej gwiazdy, czy z innych przyczyn, Milan nie potrafił wygrać w weekend z AS Romą. Skończyło się na 2:2, a niektórzy w pełni do tego upoważnienie strzelcy dwóch bramek goli cieszyli się tak, jak poniżej. Czy to nie wygląda jak metafora (ewentualnie, jak porównanie: Stary Rok - Nowy Rok)?

4. Liga francuska - dwa słowa: Yoann Gourcuff. Niepostrzeżenie pod bokiem wyrosła nam nowa, niezwykłej urody gwiazda, w dodatku bramkostrzelna. W niedzielę Bordeaux Yoanna wygrało 4:0 z PSG, również za sprawą jednego z goli autorstwa naszego lalusia.

olalla

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.