Z cyklu Ciacho po polsku - na święta z bonusem: Piotr i Paweł Brożkowie

Oczywiście, nie zawsze ilość idzie w parze z jakością, ale jednak umówmy się - co dwa ciacha to nie jedno. Kierując się tą szlachetną myślą, jak również uskrzydlone duchem Bożego Narodzenia postanowiłyśmy rozpieścić Was dzisiaj podwójną dawką piłkarskich smakołyków.  

Jeden jest liderem w klasyfikacji strzelców Ekstraklasy:

Drugi - naszym zdaniem nieco bardziej urodziwy - pomocnikiem lub obrońcą, a obaj są zawodnikami krakowskiej Wisły. W wydaniu świątecznym - bracia Piotr i Paweł Brożkowie.

Bracia pochodzą z podkieleckiego Białogonu, gdzie stawiali pierwsze piłkarskie kroki pod okiem miejscowego proboszcza. Jako dzieci byli niestety prymusami (nuda...) i przynosili same dobre oceny. Byli ministrantami i nigdy nie wykorzystywali swojego podobieństwa na egzaminach. Pięknie śpiewali i zawsze dbali o czystość. Jednym słowem aniołki. Doceniał to Św. Mikołaj. Ich tata pracował w fabryce zabawek, więc pod choinką zawsze było dużo ciekawych rzeczy. Oczywiście razy dwa.

Dziś nie są jednak zupełnie identyczni. Urodzony kilka minut później Paweł jest cięższy o jakieś osiem kilogramów i ma większą słabość do jedzenia niż Piotrek. Podobno dlatego, że zawsze wygrywał rywalizację przy stole. Piotrek jest za to, jak już wspomniałyśmy, ładniejszy i potrafi przyrządzić barszcz z uszkami. Na tym kończą się jednak jego kulinarne talenty, i tak o wiele większe niż Pawła, który nie wykracza w tej materii poza wodę na herbatę. Jak mówią (jeżeli nie chcecie psuć sobie humoru, omińcie ten fragment) - nie muszą gotować, gdyż ich żony robią to doskonale (żony. Doskonale. Phi. Gotować, też coś.) Ale skoro już jesteśmy przy tym niewdzięcznym temacie, teraz będzie bardziej wzruszająco - miłość czekała na nich pod choinką, dokładnie 9 lat temu. Oboje zaczęli się wtedy spotykać z kobietami swojego życia. Piotr z Iwoną, Paweł z Joanną (a może na odwrót?). Piotrek ożenił się 25 grudnia 2006, zaś Paweł stanął na ślubnym kobiercu dopiero w kwietniu tego roku. Jakie nauki wyciągamy z tej historii? Takie, że cała czwórka poznała się jeszcze w szkole podstawowej, a więc kolejny raz sprawdza się stara zasada: chcesz zostać WAG, rozejrzyj się po piaskownicy (jeżeli masz cztery lata).

Paweł jest obecnie uważany za najlepszego polskiego napastnika i latem raczej wyjedzie z Krakowa. Najpierw chce jednak zdobyć koronę króla strzelców i mistrzostwo Polski z Wisłą i właśnie takie życzenia chciałby usłyszeć pod choinką. Fanki spod Wawelu musiałby się więc zadowolić tylko jednym Brożkiem i to w dodatku zajętym. My zaś na święta życzymy Wam i sobie, więcej piłkarzy zdolnych i wolnych i jeszcze żeby najlepiej każdy z nich miał brata bliźniaka  (bo co dwa ciacha to nie jedno).

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.