Cesc Fabregas nowym kapitanem Arsenalu!

O Tym, że w drużynie Arsenalu źle się dzieje, świadczą już nie tylko kiepskie wyniki zespołu w angielskiej Premier League. Kanonierzy przegrywają mecz za meczem, ale nie to jest najgorsze. Kłótnie między piłkarzami to obecnie największa bolączka Arsena Wengera. Czy zmiana kapitana na rzecz naszego drogiego Cesca Fabregasa coś odmieni?  

Do wczoraj William Gallas był jeszcze oficjalnie kapitanem Arsenalu. Był, bo po tym jak otwarcie skrytykował w mediach swoich młodszych kolegów, został z tej funkcji delikatnie mówiąc, usunięty. Arsene Wegner się wściekł, kiedy na łamach prasy przeczytał, że za ostatnie porażki Kanonierów odpowiedzialni są, według Gallasa, jego młodsi koledzy. Nie padły żadne nazwiska, ale Willim zasugerował, że atmosfera w szatni Arsenalu jest nie do zniesienia. A za kłótnie i wszystkie nieporozumienia odpowiada któryś z grających w Arsenalu 25-latków. A że jest ich tylko trzech (Emmanuel Eboue, Bacary Sagna i Robin van Persie) ferment w drużynie zrobił się jeszcze większy. A dla dziennikarzy taka informacja to jak woda na młyn. Spekulacji nie brak, a biorąc pod uwagę fakt, że o trudnym charakterze Persiego mówiło się od dawna, wszyscy stawiają na to, że ''szczurem'' jest właśnie Holender.

Ile w tych słowach prawdy nie wiadomo. Jedno jest jednak pewne. O takich sprawach nie mówi się publicznie. A ten, kto na coś takiego się zdecyduje, karę ponieść musi. Gallas zatem nie dość, że słono za to zapłaci, musi oddać opaskę kapitana, bo zachował się nieprofesjonalnie a nade wszystko - nielojalnie wobec swojego klubu. Wenger już zdecydował, kto go zastąpi. Cesc Fabregas, choć obecnie daleki jest od formy z minionego sezonu, ma uzdrowić atmosferę i zagonić swoich kolegów do roboty.

- Jestem zaszczycony, że zostałem kapitanem w tak wielkim klubie - cieszy się Hiszpan - Wiem, że to ogromna odpowiedzialność, ale wierzę, że razem z moimi kolegami znów poczujemy ducha zespołu i znowu w pełni zaczniemy wykorzystywać nasz potencjał.

Ciacha nie mają zielonego pojęcia, czy taki młokos znajdzie poważanie wśród wszystkich członków zespołu. Cieszymy się jednak, że właśnie na niego padło, bo to w końcu bardzo miły i sympatyczny facet. A jaki przystojny! A gdyby Cesc był Polakiem, poradziłybyśmy mu, żeby pod nosem cicho zanucił sobie kawałek Kazika ''Los się musi odmienić''...

hannah

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.