Dieta cud zawodników Manchesteru United

Co jedzą piłkarze najlepszego europejskiego klubu? Z pewnością nie bułki z bananem.   

Dieta - rzecz święta. Wie o tym każda z nas. Niestety nie piłkarze z Old Trafford. Ci, zamiast sałatek wolą to, co oferują fast foody. Na rezultaty takiego menu długo zresztą czekać nie trzeba. Wystarczy spojrzeć na Wayna Rooney, który swoją posturą coraz bardziej zaczyna przypominać zawodnika rugby, a nie piłkarza. Nic zatem dziwnego, że włoski szkoleniowiec reprezentacji Anglii, Fabio Capello, postanowił skończyć z niezdrowymi nawykami swoich piłkarzy i kategorycznie zabronił im jeść smażone potrawy, m.in. frytki. Ser Alex Ferguson wydaje się jednak bardziej pobłażliwy dla swoich podopiecznych. Z relacji byłego zawodnika Manchesteru United - Gerarda Pique wynika, że piłkarze "Czerwonych Diabłów" jedli "wszystko na co mieli ochotę" (czytaj hamburgery i piwo). Teoretycznie brzmi to jak marzenie, problem w tym, że - jak twierdzi Pique - bardzo wielu zawodników miało z tego powodu problemy z tuszą. Co piętnaście dni byli nawet badani przez specjalne urządzenie, które określało ich nadwagę. Niestety - po raz kolejny potwierdza się teza, że z facetami jest gorzej niż z kobietami - nawet to nie było w stanie zmobilizować ich do zmiany menu.

Z ciężkim sercem musimy więc przyznać, że, jak tak dalej pójdzie, to nasi półbogowie zaczną wyglądać jak Ronaldo (oczywiście nie Cristiano, bo ten ciało ma jak marzenie, lecz ten niegdyś główny Ronaldo-Brazylijczyk), bądź jak Boruc. Niestety w jednym i drugim przypadku nie wróży to niczego dobrego. Po pierwsze, ich kariera po równi pochyłej zjeżdża w dół (u Artura zdecydowanie wolniej i cały czas mamy nadzieję, że nastąpi tendencja wznosząca). Po drugie, wymiana koszulek - moment najprzyjemniejszy w całym meczu - grozi szokiem, po którym złego wrażenia długo zatrzeć nie będzie można.

bint

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.