Choć bardzo cenimy wszelkie walory Gerrarda Pique, od tych sportowych począwszy, na czysto aparycyjnych skończywszy, tym razem nie przełkniemy takiego policzka wymierzonego naszej ukochanej (jedynej chyba miłości rodzaju żeńskiego) - modzie. Już charakterystyczna, mozolnie wyskubana przerwa we brwi ocierała się o granice dobrego smaku. Ten ostatni stój to jednak absolutna dewastacja wszelkich granic.
My wolałyśmy Gerarda jednak w stylu bardziej eleganckim. Dwurzędowy prochowiec wyglądał na słodkim skądinąd Hiszpanie dużo lepiej.
A za zdjęcie bijemy ukłony przed Spoilerem .