Gracz Bayernu Monachium wstrzykuje sobie botoks?

Podobno. Tak przynajmniej uważa jeden z chirurgów plastycznych, który jakoby miał niedawno obsługiwać Argentyńczyka Martina Demichelisa, zawodnika monachijskiego klubu.  

- Demichelis to jeden z klientów, nad którymi pracowałem. Przed meczami wstrzykuje sobie botoks w wargi, bo chce wyglądać dobrze - powiedział słynny w ojczyźnie piłkarza doktor Cristian Perez Latorre jednej z argentyńskich gazet.

Reakcja na oskarżenia lekarza była natychmiastowa. Oskarżany o ingerencje w swoje ciało Demichelis zaprzeczył wszystkiemu na łamach niemieckiego Bilda . - To jest śmiechu warte. Nie mam kolczyków, piercingu ani tatuaży, a miałbym wstrzykiwać sobie botoks? - mówił oburzony futbolista.

Jaka jest prawda, wie zapewne tylko dwójka najbliżej zainteresowanych. Jeśli kłamie Demichelis, nie dziwiłybyśmy się zbytnio - nie jest zbyt chwalebnym wstrzykiwanie substancji usztywniającej mięśnie na chwilę przed ważnym dla drużyny spotkaniem (dziś wieczorem Bayern gra w Lidze Mistrzów z Fiorentiną). Po co jednak miałby kłamać doktor Latorre, jest dla nas rzeczą niepojętą. Dla dowcipu? Dla sławy? Zemsta porzuconego kochanka? (nie powinnyśmy może posuwać się aż tak daleko).

Powiedzcie, czy to, Waszym zdaniem, są usta po botoksie?

Nawiasem mówiąc, rozbawił nas niezmiernie fakt, iż Demichelis wierzy, że tylko obkolczykowani i wytatuowani ludzie korzystają z dobrodziejstw chirurgii plastycznej. Co na te zarzuty powiedzieliby David Beckham, Fernando Torres lub Mike Tyson ?

olalla

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.