Piłkarski weekend - najlepsze fotki i podsumowania

Kolejny niezmiernie ciekawy weekend za nami. Działo się, jak zwykle, niezwykle dużo, a widoki, standardowo, niestandardowo przyjemne dla oka. Jak zwykle, Ciacha, choć wielkie sportu koneserki, przyglądały się wszystkim weekendowym wydarzeniom pod troszeczkę innym kątem niż powszechnie uznany za stosowny. A ponieważ my jesteśmy niestosowne, zauważyłyśmy, że....  

1.W hicie kolejki Premier League Liverpool pokonał Chelsea 1:0 - uwaga, uwaga, pod czujnym okiem sędziego Howarda Webba (nikomu chyba tego pana przedstawiać nie musimy). Tym razem jednak arbiter nie namieszał, a rezultat okazał się dla Ciach niezwykle zadowalający. I to mimo braku kontuzjowanego Fernando Torresa! Pod nieobecność gdzieś tam dochodzącego do siebie Nando, bramkę strzelił Xabi Alonso, piłkarz z ukrytym zwykle głęboko potencjałem.Żal Chelsea, ale takie jest życie - ktoś musi przegrać. No chyba, że remisuje: tak jak Manchester United z Evertonem (1:1). Cristiano Ronaldo notuje kolejny mecz bez bramki - coś nie do pomyślenia w zeszłym sezonie.

2. We Włoszech Inter Mediolan nie zdołał wygrać, a nawet niemalże przegrał z Genuą. Ostatecznie stanęło na bezbramkowym remisie. Czy ta obecna niemoc to skutek decyzji Jose Mourinho, który z niejasnych przyczyn postanowił pozbyć się swoich szpakowatych włosów (niejednokrotnie już udowadniałyśmy, że jesteśmy zwolenniczkami samsońskiej teorii o sile kryjącej się w puklach)?

Inna sprawa, że niektórzy, na przykład widoczny na zdjęciu poniżej Serb Dejan Stanković, aż za mocno reagowali na taki stan rzeczy. Frustracja jednak odciska swoje piętno, a nam w to graj.

3. W Budeslidze niewesoło dla nas, które z dumą patrzymy na narodową chlubę, Kubę Błaszczykowskiego. W weekend jeden z zawodników Herthy Berli, przeciw której grała Borussia Polaka, zmasakrował naszemu częstochowskiemu pieszczoszkowi twarz. Pojawiło się podejrzenie złamanego nosa, nasz bohater z boiska został odesałny, ale wszystko wskazuje na to, że aż tak poważnych konsekwencji nie było. Niemniej, klub Kuby bez Kuby w ostatecznym rozrachunku wywalczył tylko remis - 1:1. Wygrał natomiast nasz inny bundesligowy ulubieniec, Bayern Monachium, który nareszcie wygrał jakieś spotkanie (tym razem 4:2 zWolfsburgiem). Warto dodać, że nie było to łatwe, bo Bawarczycy obie bramki starcili w zaledwie dwie minuty, a stadion wibrował okrzykami "Klinsmann raus!". Jednak parę dobrych akcji Klose ze Schweinim w przypływie czułości mogli sobie paść w ramiona. Serce roście?

Fot. ALEXANDRA BEIER REUTERS

4. A w Hiszpanii trwa dobra passa Barcelony, która nie może przestać wygrywać (już dziewiąte spotkanie z rzędu Katalończycy zakończyli tryumfem) i to niezmiennie bardzo wysoko. Tym razem na barceloński taran trafiła Almeria, która musiał uznać wyższość Barcy i to różnicą aż pięciu goli (0:5). Wygrał też Real Madryt (z Atletic Bilbao, 3:2), do pełni szczęścia zabrakło jednak sukcesu Valencii, klubu liderującego obecnie w lidze hiszpańskiej, który mimo bramki bardzo konsekwentnie grającego Davida Villi, zaledwie zremisował z Recreativo Huelva 1:1. A myślałyśmy, że wszystko zawsze idzie po ciachowej myśli. Chociaż tyle, że nasz mały, brodaty rycerzyk jest niezwykle bramkostrzelny.

A inne wyniki zobaczycie oczywiście tutaj .

olalla

Więcej o:
Copyright © Agora SA