Ciacha doskonale rozumieją, że Bułgar obowiązku dzielenia się swoimi pieniędzmi nie miał. Wiadomo, nikt nie lubi być nagabywany na ulicy i proszony o wyciągnięcie kilku drobnych z portfela. Zwłaszcza, kiedy wychodzi się z jednej z bardziej ekskluzywnych restauracji w Manchesterze - "San Carlo" - po obfitej i smacznej kolacji, zaprzątnięty myślami o zakupie nowego domu. Normalne, że Dimitar mógł się taką prośbą czuć zaskoczony albo zdegustowany. Nas zdziwiło co innego: co to znaczy, kiedy facet, zarabiający tygodniowo ok. 100 tys. funtów, mówi, że jest spłukany? Brzmi to dość nieprawdopodobnie, a nawet fałszywie. Bo akurat w to, że Bułgar cierpi na brak gotówki, nie uwierzy nikt. Naszym zdaniem mógł się bardziej postarać i wymyślić bardziej wyszukaną wymówkę. A tak, ma u nas minusa.