Ciacha z Chelsea w przedsezonowej trasie marketingowej

To normalna rzecz, co roku, na kilka tygodni przed rozpoczęciem kolejnego sezonu trenerzy zbierają swoich piłkarzy, oficjalnie ogłaszają koniec wakacji i zabierają ich w długą podróż. Ci, w pocie czoła, oprócz ciężkich treningów i meczów sparingowych, mają za zadanie jeden cel: sławić dobre imię swojego klubu i pozyskać grono nowych, żarliwych kibiców. Dlatego zawodnicy Manchesteru pojechali do Ameryki Południowej, a dzisiejsi bohaterowie, ciacha z Chelsea najpierw udali się do Chin a potem polecieli do Kuala Lumpur w Malezji. Bo w futbolu, oprócz gry w piłkę (oraz podziwiania męskich same wybierzcie) liczą się pieniądze. A dobra reklama to już podstawa. 

Dla nas jednak najważniejsi są panowie kopiący piłkę. Michael Ballack dość szybko wrócił ze swojego miesiąca miodowego, Petr Cech znowu założył swój specjalny ochraniacz na głowę, John Terry i Frank Lampard cóż powiedzieć, jak zwykle wspaniali, no i Deco, nowy kolega w drużynie. Nie będziemy ukrywać, że Portugalczyk jakoś nigdy nie był naszym ulubieńcem, ale przyznać musimy, że kiedy ściąga koszulkę, nawet nieco uprzedzone Ciacha widzą byłego już Katalończyka w innym świetle. Bardzo podoba nam się też Franco Di Santo , ma coś w sobie i na pewno w nadchodzącym sezonie bacznie będziemy mu się przyglądać. Byleby tylko Felipe Scolari zobaczył w tym chłopaku to, co teraz my. Wiemy, że Argentyńczyk to jeszcze bardzo młode ciacho, wszak ma dopiero 19 lat, ale przecież popatrzeć nigdy nie zaszkodzi, czyż nie?

A my wciąż na urlopie, dlatego liczba tekstów nadal ograniczona.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.