Nagi Beckham wywołuje pandemonium

Dla uściślenia: nie Beckham, a jego fotografia. Po drugie, prawie nagi, bo jednak ma na sobie bieliznę. Po trzecie, prawie pandemonium, bo oprócz kręcącego film, bardzo podekscytowanego dziewczęcia, dzieje się chyba niewiele. Należy również wziąć poprawkę na to, że cała sytuacja ma miejsce w Stanach Zjednoczonych (San Francisco), a zawsze wydawało nam się, że za oceanem mieszka jakiś inny, nieco dziwny gatunek ludzi. Biorąc pod uwagę wszystkie te zastrzeżenia, nadal jednak nie ulega wątpliwości, że to co się dzieje wokół - zaledwie - plakatu Beckhama (fakt, że dużego, duuuuuuuuużego), zakrawa na grubą przesadę. Ten mężczyzna doprowadzi kiedyś do zbiorowego szaleństwa, o ile wcześniej tłum napalonych fanek w zapamiętaniu nie rozszarpie go na kawałki.  

Inna sprawa, że reakcja Ciach zapewne byłaby podobna. Dla Davida byłybyśmy w stanie zrobić wszystko, nawet patrzeć na zdjęcie Toniego z wąsem przez 3 minuty bez przerwy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.