Chociaż Posh Spice, jak powszechnie wiadomo, za koszykówką nie przepada, to jednak zdecydowała się w końcu udać na mecz popularnych "Jeziorowców" z Los Angeles. Widocznie wpadły jej w ręce zdjęcia męża, kiedy ten niby to zupełnie przypadkowo i tylko ukradkiem spogląda na jędrne ciała cheerleaderek. Później być może koleżanki-fanki koszykówki doniosły jej uprzejmie, że Brooklyn, najstarszy syn państwa Beckhamów, już teraz idzie w ślady ojca . Dlatego też Vicky uznała, że czas wkroczyć do akcji i cały proceder przerwać. Zapewne w myśl zasady, że lepiej nie kusić losu.
Po Victorii nie widać żadnej złości, nie ma oznak zdenerwowania. Przeciwnie, była Spicetka wygląda na pewną siebie i zupełnie zrelaksowaną. Pokazuje wszem i wobec, że cokolwiek by się nie działo, siedzący obok niej mężczyzna należy do niej. Znakuje teren. I czy nam się to podoba, czy nie, Posh postępuje dokładnie tak, jak każda kobieta w jej sytuacji zachować się ma ochotę. A przy tym, jest w porządku: rozumie słabość męża, nie robi mu wyrzutów, a jednocześnie demonstruje całemu światu, że ma wszystko pod kontrolą.