Victoria Beckham idzie na mecz, czyli piękne cheerleaderki Lakersów - bójcie się!

Prawda stara jak świat: zaufanie zaufaniem, ale kontrola musi być. Victoria Beckham obecna na meczu Los Angeles Lakers jest dla nas tego najlepszym dowodem. Troszkę się ostatnio śmiałyśmy z Davida, że kiedy żona nie patrzy, ten z kolei lubi sobie popodziwiać inne kobiety. W końcu czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal, a obserwowanie wdzięków pięknych pań za zdradę jeszcze uważane nie jest (każdy facet powinien jednak doskonale wiedzieć, że jeżeli spróbuje takich numerów, a jego wybranka się o tym dowie - na przykład oglądając cyknięte znienacka zdjęcia - to w domu czekają go ciche dni Wiemy to z własnego doświadczenia).   

Chociaż Posh Spice, jak powszechnie wiadomo, za koszykówką nie przepada, to jednak zdecydowała się w końcu udać na mecz popularnych "Jeziorowców" z Los Angeles. Widocznie wpadły jej w ręce zdjęcia męża, kiedy ten niby to zupełnie przypadkowo i tylko ukradkiem spogląda na jędrne ciała cheerleaderek. Później być może koleżanki-fanki koszykówki doniosły jej uprzejmie, że Brooklyn, najstarszy syn państwa Beckhamów, już teraz idzie w ślady ojca . Dlatego też Vicky uznała, że czas wkroczyć do akcji i cały proceder przerwać. Zapewne w myśl zasady, że lepiej nie kusić losu.

Po Victorii nie widać żadnej złości, nie ma oznak zdenerwowania. Przeciwnie, była Spicetka wygląda na pewną siebie i zupełnie zrelaksowaną. Pokazuje wszem i wobec, że cokolwiek by się nie działo, siedzący obok niej mężczyzna należy do niej. Znakuje teren. I czy nam się to podoba, czy nie, Posh postępuje dokładnie tak, jak każda kobieta w jej sytuacji zachować się ma ochotę. A przy tym, jest w porządku: rozumie słabość męża, nie robi mu wyrzutów, a jednocześnie demonstruje całemu światu, że ma wszystko pod kontrolą.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.