Finał Ligi Mistrzów: Johnie Terry, cóżeś Ty uczynił?

Tegoroczny finał Ligi Mistrzów był jednym z najwspanialszych, najbardziej emocjonujących spotkań w rozgrywkach pucharowych, jaki pamiętamy (z racji wieku, nie pamiętamy tak znów wiele). Wczoraj w Moskwie niczego nie brakowało: pierwsza połowa należała do Manchesteru, druga dla Chelsea, gra toczyła się wartko, a w obliczu remisu 1:1, po regulaminowym czasie gry doszło do dogrywki. W dogrywce bramki nie padły, pojawiła się za to duża nerwowość i czerwona kartka dla Drogby. No i wreszcie przyszło do strzelania karnych - w przypadku każdej z drużyn, z pierwszych pięciu - jeden był chybiony. W atmosferze pełnej napięcia czekałyśmy tylko na czyjś błąd. Wreszcie do piłki podszedł Nicolas Anelka... 

Dalszy ciąg wydarzeń wszyscy już doskonale znamy. Machester tryumfuje, Manchester się cieszy, Manchester wymachuje nowym trofeum. A łez na twarzy Johna Terry'ego po prostu nie da się zapomnieć (my doodoatkjowo przypominamy Wam je w galerii).

Nie można winić kapitana Chelsea, że nie trafił karnego. Ot, przypadek, poślizgnięcie, pech. Może zdarzyć się każdemu. Szkoda jednak, że to właśnie Johnowi T przypadło miano tego, który mógł wygrac mecz dla swego zespołu, a nie zrobił tego. Nie miałybyśmy nic przeciwk, żeby z takim piętnem żył goguś Ronaldo - tym bardziej, że wczoraj był tak blisko. Mimo naprawdę dobrego występu i pięknego gola w pierwszej połowie (C-Ron udowodnił, że biali jednak potrafią skakać ), Ronny znów zawiódł przy wykonywaniu jedenastki. Nic byśmy nie mówiły, gdyby to nie był drugi raz z rzędu. "Najlepszy zawodnik świata" po raz kolejny nie udźwignął ciężaru odpowiedzialności, a ze świadomością chybienia radził sobie rzucając się na boisko i zalewając potokiem łez.

Ale karne to oczywiście nie wszystko. Chłopcy z Anglii pokazali naprawdę wspaniałe show. Choć sprzed telewizyjnego ekranu odchodziłyśmy z ciężkim sercem, to jednak bez uczucia porażki (w końcu zadecydwał ślepy los) i zadowolone z poziomu widowiska. Teraz tylko odliczamy dni do przyszłorocznego finału i płakać nam się chce z tęsknoty - czy Wy także macie wrażenie, że na długi czas rozstajecie się z kimś naprawdę bliskim?

Na Zczuba.tv obejrzycie wszystkie gole, wczorajsze i te najlepsze na przestrzeni dziejów, u nas natomiast ten wspaniały utwór, który nieodmiennie towarzyszy meczom LM. Podniosły, piękny, wzruszjący - jak piłka.

Aż się łezka w oku kręci.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.