Choć sprawa była już praktycznie rozstrzygnięta przed wczorajszymi meczami (któż przy zdrowych zmysłach wierzył, że ManU mogą przegrać ze słabiutkim Wigan?), to jednak ślad emocji i niepewności także się pojawił. Ostatecznie wszelkie wątpliwości rozwiał drugi gol dla Manchesteru autorstwa Ryana Giggsa, który w diabelskich barwach wystąpił już po raz 758. (a myślałyśmy, że ludzie tyle nie żyją, aby taką liczbę występów zanotować). Pierwszą bramkę zdobył niedościgniony w tym sezonie Cristiano Ronaldo i musimy przyznać, że nawet my zdejmujemy dziś przed Manchesterem czapki z głów (nie to, że nosimy czapki w te ciepłe dni).
Chelsea natomiast nie dość, że straciła szansę na tryumf w Premiership, to na jakiś czas także będzie się musiała pożegnać z Johnem Terry. Kapitan drużyny złamał bowiem rękę w zderzeniu z bramkarzem własnego zespołu, Petrem Cechem. Nie pomógł jaskrawo pomarańczowy strój golkipera, który miał dekoncentrować rywali. Ale przynajmniej Czechowi tym razem nic się nie stało - ile kontuzji i bólu może znieść jeden piłkarz?