Para dnia: Djibril i Jude Cisse

Urodziny rzecz ważna. Trzeba je uczcić i potem spokojnie czekać na następne. Urodziny obchodzi się różnie: w knajpie, w domu, w klubie. W sposób odświętny, wyrafinowany, na luzie, po cichu, w tłumie, jak kto woli. Jeżeli jednak jest się gwiazdą, do tego jeszcze jedną z WAG, to jedna kwestia jest pewna. Nie można tego zrobić byle jak. Ludzie muszą to zobaczyć. Albo raczej ?Cię? zobaczyć. 

Żona francuskiego napastnika Olympique Marsylia, Jude wystąpiła w czerwonym kostiumie i właściwie wszystko, co miała tego dnia na sobie, było czerwone. Jedyna rzecz, do której mogłybyśmy się przyczepić, to fryzura. Jak dla nas pani Cisse nadużyła tapiru, ale cóż. Dziewczyna jest w ciąży, więc darujemy sobie uszczypliwości. Zresztą, jak donosi Kickette obgadywanie kobiety w stanie błogosławionym, może przynieść zgubne skutki, dla tych, którzy tę zasadę złamią.

W przypadku ojca dziecka ta reguła na szczęście nie obowiązuje, więc chociaż na Djibrilu sobie odbijemy. Właściwie facet nas nie zaskoczył. Wygląda ekstrawagancko, szokująco, bardzo kontrowersyjnie i lekko pajacowato. W każdym razie Cisse ubrał się dokładnie tak jak żyje: dziwacznie. Chociaż białe okulary plus dopasowane pod ich kolor buty oraz krawat jak na tego akurat piłkarza, wyglądają nawet przyzwoicie. I uwaga, nawet nam się to podoba. Zwłaszcza, że na głowie nie widać blond włosów a gość nie odstrasza od siebie ludzi poprzez zarost w kolorze włosów właśnie. A nie raz i nie dwa tak właśnie się zdarzyło.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.