Real Madryt prawdziwymi królami Hiszpanii!

Nie można było narzekać na brak emocji we wczorajszym meczu w Pampelunie pomiędzy miejscową Osasuną a Królewskimi ze stolicy Hiszpanii. Do 85. minuty Real nie zdołał strzelić bramki, a wręcz przegrywał 0:1 i to grając tylko dziesięcioma zawodnikami. Jednak ostatnie chwile spotkania okazały się decydujące. W 87. i 89. minucie gole zaliczyli odpowiednio Robben i Higain, co oznacza , że już od wczoraj klub z Madrytu jest oficjalnie mistrzem kraju - i to już po raz 31.  

Jerzy Dudek w spotkaniu niestety (i zgodnie z przewidywaniami) nie zagrał, nie przeszkodziło nam to jednak utożsamić się z Królewskimi również ze względu na odczucia patriotyczne. Na boisku za to brylował inny wspaniały bramkarz, jeden z naszych naczelnych ulubieńców, Iker Casillas. Zaręczamy, że strzelony do jego bramki gol z karnego w żadnej mierze nie wynikał z błędu seksownego Ike'a.

Oprócz czysto boiskowych emocji, Hiszpanie jak zwykle zachwycili także nieskrępowaną radością świętowania. Tuż po zakończeniu meczu piłkarze w ekstazie rzucali się sobie w ramiona, rozentuzjazmowani kibice wylegli na ulice, a kapitan Realu, Raul, zawiesił flagę swojej drużyny na szyi kamiennego posągu na Plaza de Cibeles, głównym placu w Madrycie - i to już dziś nad ranem, po powrocie z Pampeluny. Założymy się zresztą, że fiesta trwa nadal - czegóż innego spodziewać się po kraju Sangrią płynącym.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.