Zadziwiające, jak mocny sen mogą mieć niektórzy ludzie. Nikt z familii szkoleniowca Barcy nie przebudził się bowiem w czasie plądrowania domu przez rabusiów, a z całego zajścia Rijkaard zdał sobie sprawę dopiero nazajutrz rano. Przypomina nam się casus Alex Curran - z tym że ona, jak wieść gminna niesie, została przez złodziei sterroryzowana. Przyznajemy, że w takiej sytuacji niewiele można zrobić.
Z sypialni, w której w objęciach Morfeusza spoczywał Frank Rijkaard z małżonką, zginęła biżuteria, zegarki i spora ilość gotówki. W międzyczasie właściciele tych skarbów (nawiasem mówiąc, czy rzeczy o dużej wartości nie powinny być przechowywane w bezpieczniejszym miejscu?) co najwyżej niespokojnie przewrócili się z boku na bok.
Oczywiście, mimo tych kąśliwych uwag, współczujemy. Kradzież jest złem, a szczególnie wtedy, gdy okrada się trenera naszej ukochanej Barcelony.