- Myślę, że był u mnie w szpitalu, ale ja go nie widziałem. Żona powiedziała, że Taylor przyszedł mnie odwiedzić, kiedy byłem operowany i ktoś go jej wtedy pokazał. Być może odwiedził mnie, kiedy byłem nieprzytomny, ale ja go nie widziałem. Ale jeśli przeprosi, przyjmę przeprosiny. Jestem synem Boga i dlatego muszę mu przebaczyć - opowiedział w jednym z wywiadów dochodzący do siebie Eduardo.
To jak w końcu, był czy nie był, przeprosił czy nie przeprosił? Oto jest pytanie. Ale trochę to dziwne, że da Silva zapewnia o własnym miłosierdziu, jednocześnie wypominając przeszłe grzechy. Tym bardziej, że przeprosiny już dawno zostały uznane za fakt. Jednak gdy przypominamy sobie tę kontuzję...my zamiast przeprosin żądałybyśmy bardzo wysokiego odszkodowania.