Ostatnio rugbyści z południowoafrykańskiej drużyny o wiele mówiącej nazwie The Stormers podróżowali samolotem do Australii, by tam spotkać się z jakimś miejscowym zespołem. Na pokładzie samolotu jednak nie było sielankowo - jeden z pasażerów wypił zdecydowanie za dużo alkoholu, bardzo głośno się zachowywał i wszczynał awantury.
Załoga samolotu w miarę szybko zorientowała się, że pasażerami ich lotu są gracze rugby o bardzo pokaźnych posturach. Stewardessy poprosiły więc sportowców o pomoc w uspokojeniu kłopotliwego pasażera. Ten z kolei po uwagach dzielnych graczy zrobił się bardziej agresywny, kiedy jednak został uderzony w twarz - wszelkie negatywne emocje opadły. Cel został osiągnięty: przywrócono spokój na pokładzie, a niebezpieczny czarny charakter został unieszkodliwiony. Brawo rugbyści!
Ciacha bardzo chciałyby mieć takich prywatnych ochroniarzy. Oni poradzą sobie z każdym problemem.