Obecnie dziewczyna znalazła szczęście u boku wielkiego Norwega o, jak mówią przyjaciele, "złotym sercu". - Alesha długo cierpiała po rozstaniu z mężem, ale teraz wszystko wskazuje na to, że wreszcie trafiła na miłość. John to naprawdę miły facet a ona czuję się u jego boku wyjątkowo. Zasłużyła na to. - podsumowuje jeden z dobrych znajomych piosenkarki.
Akurat w tym przypadku taka opinia nas nie dziwi. Carew to podobno porządny facet, religijny, oddany, wierny (jakże to rzadkie cechy w Premier League), wspierający różnego rodzaju akcje charytatywne. Można na niego liczyć i choć może nie jest już taką gwiazdą jak niegdyś, potrafi dać kobiecie szczęście.
Ciacha mocno kibicują tej parze, bo chciałybyśmy wreszcie napisać coś pozytywnego o piłkarzach angielskiej ligi, ich udanych związkach i - nie bójmy się tego słowa - prawdziwej miłości. Zobaczymy.
A oto i piękna Alesha: