Mecz był ogladany przez widzów z umiarkowanym entuzjazmem. Największy zachwyt wśród publiczności wywołało natomiast zdjęcie koszulki przez Becksa na koniec spotkania i przekazanie jej jednemu z fanów. Jak donoszą źródła, to dopiero wtedy tłumy wykazały jakiekolwiek oznaki zainteresowania.
Brytyjski gwiazdor zagrał pełne 90 minut, ale nie wwyróżnił się niczym szczególnym, nie miał też większego wpływu na przebieg meczu. I same juz nie wiemy, co mysleć. Z jednej strony, szkoda patrzeć, jak jego kariera gaśnie w trzeciorzędnym (co najmniej!) klubie, w egzotycznej amerykańskiej MLS. Z drugiej - nie wyobrażamy sobie boisk bez boskiego Becksa. Warto chyba ponudzić się te półtorej godziny, aby w finale zobaczyć tak wspaniałą klatę.