"Maleńki", jak nazywają go koledzy z drużyny (czyżby to przez 193 cm wzrostu i silną budowę?), nie myślał pewnie za wiele, kiedy swoim bezpardonowym wślizgiem być może zakończył karierę utalentowanego da Silvy. Prawdopodobnie nie chciał, żeby było aż tak ostro. Miał jednak sfaulować i zrobił to skutecznie - nawet jeśli Chorwat jeszcze zagra w piłkę w tym wcieleniu, nie ulega wątpliwości, że Taylor skazał go na olbrzymi ból i niezwykle długą rehabilitację .
Pod wpływem wydarzeń, rozgorączkowany trener Arsenalu, Arsene Wenger, powiedział, że Taylor "już nigdy nie powinien grać w piłkę". I choć później szkoleniowiec wycofał te słowa, to jednak pewnie w tamtym czasie podobnie uważali wszyscy niemal świadkowie zdarzenia (włącznie z bladym i bliskim zwymiotowania Cescem Fabregasem).
Na obronę Taylora mamy to, że wcześniej takie historie mu się nie przydarzały (choć patrząc na jego twarz i posturę jakoś nie wierzymy w zapewnienia trenera Birmingham, że zawodnik ten jest "delikatnym olbrzymem"). Facet chyba również naprawdę przejął się wyrządzoną przez siebie krzywdą. Po zejściu z boiska z czerwoną kartką był ponoć zdruzgotany, a następnego dnia po wypadku pospieszył odwiedzić da Silvę w szpitalu.
Niemniej, za kompletny brak wyczucia sprawcę zdecydowanie potępiamy. Nie pomoże fakt, że wyeliminował on najlepszego gracza grupowego przeciwnika Polaków w mistrzostwach Europy.