.
Taka wizja robi wrażenie, prawda? Ale dość o naszych pobożnych życzeniach. Wróćmy do tematu. Nie wiemy czy Peter Crouch to typ szarmanckiego dżentelmena, romantyka wyśpiewującego serenady pod oknem swojej wybranki. Wiemy natomiast, że swoją ukochaną, Abbey Clancy Peter do Paryża zabrał. A jak do Paryża, to przecież nie tylko dlatego, żeby spędzić z Abbey romantyczny dzień. Każda kobieta przecież wie, że stolica Francji to także stolica mody, czyli idąc dalej tym tropem, stolica zakupów. Jesteśmy więc zielone z zazdrości, ale też możemy tylko przyklasnąć na myśl, że są na świecie jeszcze tacy mężczyźni jak wielkolud z Liverpoolu. Poza tym spacer, słodkie trzymanie się za dłonie, robienie wspólnych zdjęć.
- Peter uwielbia fotografię, ale jego największą muzą jest Abbey. - mówi jeden ze znajomych pary.
Brzmi jak bajka, miejmy nadzieję, że ich związek przetrwa i zostaną razem. Tego im życzymy.