Cheryl Cole wspiera niewiernego małżonka

"Stand by your man" mogłaby zaśpiewać Cheryl Cole w odpowiedzi na zaskoczone reakcje wszystkich (Ciacha włączając), którzy myśleli, że w obliczu zdrady męża zachowa się jak prawdziwa WAG, królowa sensacji i skandalu - czyli że wyrzuci niewiernego męża z domu lub sama odejdzie w siną dal. Nic z tego jednak. Cheryl postanowiła pokornie pogodzić się z losem kobiety oszukanej i na razie pozostanie przy Ashley Cole'u. - Kiedy się pobieraliśmy, złożyliśmy sobie przysięgę, że będziemy ze sobą na dobre i na złe. Nie wiem dlaczego ta kobieta pobiegła do gazet i chce zniszczyć moje małżeństwo. Mam nadzieję, że jest zadowolona ze swojej pierwszej torebki od znanego projektanta, która pewnie kupiła za swoje brudne pieniądze - wypowiedziała się Cheryl w jednym z wywiadów.  

Bez wątpienia, nie jest to ta sama dziewczyna, która wrzaskiem reagowała na mężowskie sugestie dotyczące przenosin i głośno krytykowała nieodpowiadające jej zachowania innych, niezwiązanych z nią bliżej osób. Czyżby traumatyczne doświadczenia złamały ją i jej silny charakter?

- Ashley jest wspaniałym mężem, nie pozwolę, żeby to doprowadziło do rozpadu naszego małżeństwa. Kochamy się, nie ma zresztą sensu składać przysięgi, a potem ją łamać w ciężkich chwilach. Ludzie myśleli, że wyrzucę Ashley'a z domu, ale mylili się. Nie chcę, żeby ktoś złościł się na Ahley'a lub oceniał go - to moje zadanie, jako jego żony.

Nam chyba jednak trochę brakuje tej pyskatej Cole. Gdzie się podziała wzorowo silna kobieta, która powinna grzmieć i karać za przewiny? Z drugiej strony, to chyba jednak mądre, że Cheryl stara się wypracować jakieś rozsądne wyjście z sytuacji. Godny zauważenia jest fakt, że są na tym świecie ludzie, którzy potrafią przebaczać. Nam nie przyszłoby to tak łatwo.

A tu piosenka dla wszystkich identyfikujących się z Cheryl Cole kobiet:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.