Co możemy bowiem obejrzeć po wykupieniu biletu, to nie prawdziwy piłkarz, ale jego podobizna w Muzeum Figur Woskowych. Choć wiernie skopiowana, wykonana z 60 kilogramów wosku, z przeszczepionymi włosami i z prawie autentycznymi łzami w oczach (przedstawia bowiem Casillasa w pozie radości po strzeleniu gola przez Raula), to jednak tylko sztuczna lalka. "Prawie" robi wielką różnicę.
Z drugiej strony, to i tak chyba nie jest źle. W końcu co nam się w Casillasie najbardziej podoba, jak nie zewnętrzna powłoka? A zwolennikom gry i czysto piłkarskich umiejętności tego wybitnego bramkarza polecamy również zakup biletu, ale raczej na mecz "Królewskich".
Casillasa z wosku zostawcie Ciachom dla wybitnych wrażeń wzrokowych, które tak sobie cenimy. Już zbieramy pieniądze na wycieczkę na Półwysep Iberyjski (nie martwcie się, na mecz tez pójdziemy).
A oto relacja z odsłonięcia rzeźby przez samego Ikera:
I -na koniec - jego najlepsze akcje: