Nie byłoby może w tym nic złego, gdyby piłkarz brał na przykład udział w testowaniu maksymalnych możliwości samochodów lub bił rekord świata w kategorii czasu potrzebnego do osiągnięcia prędkości ponaddźwiękowej. Jak się jednak zapewne domyślacie, Baroš w swoim Ferrari bił rekordy szybkości na zwykłych francuskich drożynach. I w pewnym sensie mu się udało - pobił najwyższy dotąd wynik w regionie, należący do motocyklisty, który został złapany w momencie jazdy "jedynie" z prędkością 248 km/h.
Barošowi grozi utrata prawa jazdy na trzy lata. Ciacha są za - precz z wariatami drogowymi. Choć piękni mężczyźni i szybkie samochody to jest to, co lubimy najbardziej, to jednak zdecydowanie optujemy też za minimalną choćby dozą zdrowego rozsądku. I piękne oczy nic tu nie pomogą, Milanie!
A gdyby w międzyczasie szkoda było wydawać fortunę na parking, my chętnie przechowamy wspomniane Ferrari przez następne 3 lata.