Takie to oto wnioski wyciągamy patrząc na ostatnie fotki z życia Fernando. I choć trochę się podśmiewamy, to jednocześnie wcale się Torresowi nie dziwimy. Pewnie jakbyśmy były na jego miejscu to też jak najszybciej chciałybyśmy uciec z naszego kraju i biegiem pomknąć do biura podróży, by wykupić jakieś wypasione last minute.
Wypasione last minute w przypadku Hiszpana to właśnie podróż na Malediwy, w którą udał się ze swoją małżonką i dwójką dzieci. Niestety póki co zdjęcia z plaży (patrz: bez koszulki) nie wpadły nam w ręce, ale liczymy, że już jutro tumblr nas nie zawiedzie. Tymczasem podziwiajmy rodzinne portrety i selfie z samolotu, bo wygląda na to, że azjatyccy stewardzii stewardessy wcale się na Nando za odpadnięcie z mundialu nie obrazili.
A my tylko melancholijnie wzdychamy, bo o ile ta jak zwykle na twarzy Fernando nie da się ujrzeć jakiegokolwiek upływu czasu, tak patrząc na Norę przecieramy oczy - dałybyśmy głowę, że jeszcze wczoraj była zawiniątkiem, która Ollala wynosiła ze szpitala. Ah, jak ten czas szybko leci....