Dobra, może przesadzamy z tą zimną wojną i dajemy się wciągnąć w nurt konspiracyjny, ale nie ulega wątpliwości, że ostatnie wydarzenia na torze zrobiły niezłą rysę na stosunkach pary Rosberg Hamilton.
AP/Graham Hughes
AP/Graham Hughes
Coś jest na rzeczy, pamiętacie kiedy Lewis miał kosę z Fernando Alonso w czasach ich wspólnej jazdy w McLarenie, a marketingowcy zespołu wpadli na pomysł wykorzystania tej rywalizacji do nakręcania spotu reklamowego?
Wtedy wyszła z tego absolutnie fantastyczna reklama. Teraz manewr wykorzystano w Mercedesie, gdzie chcą przekonać nas, że "tak, rywalizujemy, ale tak naprawdę to wszystko żarty, jesteśmy przecież tak dobrymi przyjaciółmi. co nie".
Jak oceniacie efekt?
Być może panom na dobre wyjdzie, że ktoś wreszcie przełamał dominację Mercedesa, choć Lewis, który skończył wyścig w garażu przez awarię hamulców, na pewno szczęśliwy z Montrealu nie wyjedzie. Takoż Nico, który pewnie by wygrał gdyby nie problemy z mocą silnika. A kto się będzie cieszył? Daniel Ricciardo!
Bardzo.
AP/Paul Chiasson
AP/Paul Chiasson
I jeszcze trochę.
Szczęściem kolegi z zespołu, który wygrał swój pierwszy wyścig w karierze, cieszył się również trzeci na mecie Sebastian Vettel.
Ale zanim Australijczyk wpadł w dziką radość, po przekroczeniu linii mety okazał klasę i spytał przez radio czy z Massą i Perezem wszystko w porządku. Kierowcy zaliczyli bowiem w końcówce bardzo nieciekawie wyglądającą kolizję:
Kto jeszcze wyjedzie z Kanady szczęśliwy? Wreszcie zaliczający dobry wyścig i wysokie czwarte miejsce Jenson Button. (Jens, jak dawno cię u nas nie było, cześć, gdzie jedziesz?).
Oraz kanadyjskie dziewczynki.
Którym nie dziwimy się ani odrobinę. Ani trochę.
A jak Wasze wrażenia z Kanady?