Tymczasem mistrzostwo Anglii wymyka się, ekhm, z rąk Liverpoolu

Porażka z Chelsea mocno skomplikowała mistrzowskie aspiracje liderów tabeli, a Steven Gerrard w dwa tygodnie trafił z piłkarskiego nieba do piekła.

Piłka nożna bywa bardzo przewrotnym a czasem okrutnym sportem. Kiedy dwa tygodnie temu Liverpool odnosił wielkie zwycięstwo nad Manchesterem City, Internet wzruszał się wzruszonym kapitanem The Reds , dziś ten sam Steven Gerrard stał się jego pośmiewiskiem.

A miało być tak pięknie. Wielu kibiców już przed startem 35. kolejki Premier League wciskało koronę na głowę Liverpoolu, zwłaszcza, że Chelsea miało wystąpić na Anfield Road w nieco rezerwowym składzie w ramach oszczędzania sił na na środowy rewanż z Atletico w Lidze Mistrzów . Gospodarze nie byli jednak w stanie poradzić z ustawionymi super defensywnie podopiecznymi Jose Mourinho, co skończyło się wynikiem 0:2.

Pierwsza bramka dla gości padła zaś przy niechlubnym udziale Gerrarda właśnie, który potknął się na własnej połowie, nie przyjął prostego podania, co natychmiast wykorzystał Ba kierując piłkę do bramki:

 

A Internet takich rzeczy nie wybacza:

embed
embed
embed
embed
embed
embed

Tak.

Porażka z Chelsea może okazać się dla Liverpoolu jeszcze boleśniejsza za dwie kolejki, zwłaszcza, że ich główny rywal w walce o tytuł w minionej kolejce bez problemów zgarnął komplet punktów w meczuz Crystal Palace (2:0).

Liverpool będzie miał na dwie kolejki przed końcem 80 pkt - o dwa więcej od Chelsea i o trzy więcej niż Manchester City , który jednak ma zaległe spotkanie. Jeśli Liverpool i Manchester zakończą sezon z taką samą liczbą punktów, mistrzostwo najpewniej zdobędzie City, mające lepszy bilans bramkowy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.