Jeśli do tej pory udało Wam się jakimś cudem nie usłyszeć jeszcze frazy o Barcelonie, która w tydzień przegrała cały sezon, to gratulujemy, ale niestety, właśnie zepsułyśmy zabawę. Jakby nie było, jest to jednak prawda - przegrana Liga Mistrzów, przegrana mistrzostwo kraju a teraz doszedł jeszcze przegrany Puchar Króla. '
Odrodzenie nie nadeszło, nadeszli Di Maria i Bale, którzy załatwił sprawę dwoma efektownymi trafieniami.
A niech za najlepsze podsumowanie gry Barcelony niech posłuży fakt, że jedynego gola dla nich strzelił obrońca, który w ogóle w tym meczu miał nie zagrać (Bartra wyleczył się w ostatniej chwili). Filary katalońskie, na które najbardziej liczono, znowu zawiodły.
REUTERS/ALBERT GEA
REUTERS/ALBERT GEA
REUTERS/ALBERT GEA
REUTERS/ALBERT GEA
Po raz 19. w historii Puchar Króla w pełni zasłużenie trafił w ręce Królewskich. I się zaczęło:
REUTERS/HEINO KALIS REUTERS/HEINO KALIS
REUTERS/HEINO KALIS REUTERS/HEINO KALIS
Wkrótce do celebracji dołączył nieobecny na boisku ciałem, za to obecny na trybunach duchem i kaszkietem Cristiano Ronaldo:
Po boiskowych paradach, macankach i szukaniu byków, przyszła wreszcie pora na uniesienie trofeum:
Oraz hiszpańską zabawę w upuszczanie pucharu:
AP/Manu Fernandez AP/Manu Fernandez
Na koniec panowie przebrali się w garnitury i objechali ulice Madrytu wesołym autobusem. No nie aż tak wesołym...
Ale trochę wesołości chyba było ;)
Na więcej celebracji zapraszamy Was do naszej galerii, ale zanim jeszcze, musicie nam odpowiedzieć na najważniejsze pytanie wczorajszego wieczoru. Jak oceniacie wynik boiskowe rozstrzygnięcia bramki kaszkiet Cristiano?
REUTERS/ALBERT GEA
REUTERS/ALBERT GEA