Będzie polski mecz o Final Four Ligi Mistrzów!

Jastrzębski Węgiel i Resovia Rzeszów postawiły w swoich wczorajszych spotkaniach kropki nad "i", a w nagrodę o wejście do czwórki zagrają przeciwko sobie.

Z taką ewentualnością trzeba było liczyć się mocno już tydzień temu, kiedy obydwa nasze zespołu rozprawiły się z rywalami, ale wiadomo, nie takie rzeczy dzieją się w spotkaniach rewanżowych. Pierwsi na (własne) boisko wybiegli Jastrzębianie, którzy w spotkaniu wyjazdowym pokonali francuskie Tours VB bez straty seta. Sztukę tę udało im się powtórzyć środowego wieczoru, a najmniej litości dla przeciwnika miał ich rodak, Nicolas Marechal, który znowu musiał wystąpić na ataku, i ze swojej roli (pokazując również kunszt na zagrywce) wywiązał się znakomicie.

(Czy równie znakomicie ze swojego zadania wywiązał się jego fryzjer?).

Jastrzębski Węgiel - Tours VB 3:0Jastrzębski Węgiel - Tours VB 3:0 Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl Agencja Wyborcza.pl Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta AGENCJA GAZETA

Byliście dla nas za mocni. Liczyliśmy, że w Polsce jeszcze odwrócimy losy rywalizacji. Tak się mogło stać, bo jednak w pierwszym secie mieliśmy szansę na wygraną. Potem jednak wszedł na zagrywkę Marechal i nas poustawiał. Szkoda. Nie udało nam się pokazać dobrej siatkówki - smucił się David Konecny, atakujący Tours.

Dobrą siatkówkę znowu udało się pokazać mistrzom Polski, którzy do awansu potrzebowali dwóch wygranych setów w rewanżowym spotkaniu z Knack Roeselare. Do realizacji zadania ruszyli z przytupem, na boisku znów szalał Achrem, i po kilku chwilach zrobiło się 25:18. W kolejnym secie Belgowie wykrzesali z siebie jednak iskrę walki, a Resoviacy postanowili, najwyraźniej, dostarczyć trochę emocji kibicom i nie tak znowu od razu wygrywać drugiego seta. A żeby było jeszcze bardziej nerwowo, najpierw dali sobie odjechać na 8:14, by później (znów zadziałał manewr z wprowadzeniem na boisko Tichacka, Schopesa i Lotmana) dogonić gospodarzy, mieć piłki setowe, a w rezultacie przegrać i tak.

Na szczęście te zabawy skończyły się w secie trzecim pewnie wygranym do szesnastu, a czwarty to już typowy siatkarski mecz przyjaźni rezerwowych. Tudzież dożynki. (25:18).

I w ten oto sposób w szóstce najlepszych drużyn Europy znalazły się dwie polskie drużyny, co oznacza, że na pewno będziemy mieli swojego przedstawiciela w Final Four. Niestety, na dwójkę nie ma szans - Jastrzębskie i Resovia o to miejsce będą musiały zmierzyć się ze sobą.

Pierwsze spotkanie drugiej rundy play-off rozegrane zostanie w Jastrzębiu (prawdopodobnie 5 lutego). Rewanż tydzień później w Rzeszowie.

Co to będzie?

embed
embed
Więcej o:
Copyright © Agora SA