A jednak, Martin Schmitt kończy karierę!

Być może powinnyśmy tam na końcu wstawić pytajnik zamiast wykrzyknika, bo skoczek oficjalnie niczego jeszcze nie potwierdził, ale jeśli wierzyć spekulacjom niemieckich mediów, ten moment już nadszedł.

Martin Schmitt i fioletowa Milka to nasze dzieciństwo, nasza młodość, nasze piękne wspomnienia. Początki wybuchu formy Adama Małysza, jego rywalizacja ze Schmittem na mistrzostwach świata w Lahti, sympatia i szacunek, z jaką zawsze, mimo tej rywalizacji, witany był przez polskich kibiców w Zakopanem. Nigdy tego nie zapomnimy.

Niestety z tamtych czasów zostały tylko piękne wspomnienia i Noriaki Kasai. Adam Małysz zakończył karierę będąc na szczycie, Martin od kilku lat walczył by choć trochę nawiązać do dawnej formy, niestety, bezskutecznie. W tym sezonie utytułowany skoczek wystąpił tylko w dwóch konkursach Pucharu Świata - niemieckiej części Turnieju Czterech Skoczni, gdzie gospodarz miał prawo wystawić więcej zawodników. Gdy ta pula się kurczyła, Martin mógł tylko marzyć o miejscu w kadrze, upragniony start na igrzyskach w Soczi oddalał się daleko, od dawna.

Teraz, gdy na pewno wiadomo już, że skoczek na Olimpiadę nie pojedzie, według wersji niemieckich mediów, Schmitt gotowy jest już powiedzieć "dość". Jak donosi Bild zawody Pucharu Świata w Willingen (31 stycznia - 3 lutego) będą ostatnimi w jego karierze.

Ani skoczek, ani niemiecka federacja nie potwierdzają tych doniesień, może trochę się spieszymy z żegnaniem Martina, ale, powiedzmy sobie szczerze, to już naprawdę chyba najwyższa pora. Jak myślicie?

Natenczas za wszystko co dla skoków zrobiłeś, Martinie, dziękujemy! I będziemy szczerze szczerze szczerze tęsknić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.