10-letni Finn, który jakiś czas temu przeprowadził absolutnie rozczulający wywiad ze Stevenem Gerrardem , teraz posadził na gorącym krześle naprzeciw siebie "Złego Człowieka Liverpoolu" Stevena Gerrarda. Podziwiamy odwagę Finna (którego nóżki tak słodko nie-dosięgają podłogi!) - nie bał się złej reputacji Urugwajczyka, mężnie stawił czoła trwodze odgryzionego ucha, ale też przede wszystkim bez żadnych uprzedzeń postanowił dać niegrzecznemu Suarezowi szansę.
I co? I nie twierdzimy, że Suarez się przeanielił i teraz już nigdy nikogo nie ugryzie, nie obrazi, nie sfauluje, ani nie zanurkuje w polu karnym, ale wierzymy, że będzie się starał.
No a poza tym, musimy przyznać, że jest absolutnie uroczy gdy ostrzega małego Finna przed złowrogimi dla sportowej sylwetki skutkami maczania ciasteczek w herbacie. Czy to jest właśnie ten świąteczny cud?