Dwa poranne mecze były kluczowe dla całego układu podium Pucharu Wielkich Mistrzów. Najpierw Brazylijczycy grali z Włochami i w dwóch pierwszych odsłonach nie było na nich mocnych.
Mauro Berruto tak się oburzył, że zadał swoim graczom proste pytanie.
"Gdzie wy jesteście? W przedszkolu czy w hali? Potraficie grać w siatkówkę?"
Oj i Włosi pokazali, że potrafią. W trzecim secie było dziesięć zawałów, czwarta partia poszła jak z płatka i redaktorka Dorcia o szóstej rano, kiedy Italia doprowadziła do tie-breaka wyglądała tak:
(Wcale nie widać komu kibicowałam).
W tie-breaku już perfekcyjnie zagrali Brazylijczycy, którzy dzięki wygranej zapewnili sobie triumf w Pucharze Wielkich Mistrzów, niezależnie od wyników pozostałych spotkań. Uwaga! Brazylia wygrała te zawody po raz czwarty (przy tylko sześciu edycjach!)
Ech, aż nas zęby bolą, jak widzimy jakim rezultatem zakończył się mecz Rosji z USA. Amerykanie wyszli na spotkanie piękni i dumni, były mowy motywacyjne trenera reprezentacji, że to czas na ciężką pracę, czas by skończyć turniej mocnym akcentem i cóż, o by było na tyle. Rosjanie weszli na boisko, zrobili swoje i mogli cieszyć się ze srebrnego medalu imprezy.
Spirik, a idź.
Teraz bardzo bolesny fakt. Dla tych, które mają słabe serduszka - lepiej nie czytać. Reprezentacja USA jest POZA (dopiero na piątym miejscu) podium Pucharu Wielkich Mistrzów.
I w ostatnim, ostatniusim już meczu turnieju Japonia znów musiała przełknąć gorycz porażki. Tym razem gospodarzy pożarli na deser Irańczycy, którym ta wygrana pozwoliła przeskoczyć w klasyfikacji Amerykanów i zakończyć turniej na czwartym miejscu.
A teraz idę spać, obudźcie mnie na kolejny sezon reprezentacyjny, bo to już, moje drogie, koniec.
Zibi Bartman i Kuba Jarosz iglaszyte.pl