Co tu się dużo rozpisywać w obliczu tego ostatecznego nokautu estetycznego? Przybył, zwyciężył, my zobaczyłyśmy, krzyk i jęk usłyszano wielki, a z chrząstek w kolanach nie został kamień na kamieniu. 23 sekundy, a jakby wieczność ciągnąca się miodową smugą. 23 sekundy, a jakby jeden krótki, a tak bolesny dreszcz gdzieś pomiędzy sercem a... nie ważne. 23 sekundy, w których słońce przebiło chmury, niebo się otworzyło, chóry anielskie zstąpiły na ziemię i oniemiały, wobec piękna Xabiowego. Nie ma już nic, jest tylko broda, płaszcz, golf, szal i spojrzenie zmrużonych oczu.
Auuuuu. Boli, tak bardzo boli. Dla widzów o mocnych nerwach - gify na blogu bluealmonds.