San Marino zapowiada, że chce strzelić nam gola, a trener Fornalik komplementuje rywali. Czy to jest ten dzień?

Serio pytamy: czy to jest ten dzień, w którym Polska nie wygra z San Marino? I czy nawet jeśli, to to cokolwiek zmienia?

Czy Polska piłka nie leży już na takim dnie, że kwestia zwycięstwa z San Marino jest tylko kwestią tego, czy ktoś nas przykryje wczorajszą gazetą, czy nie? I czy wypada futbolowe morale zawodowców, czyli ludzi, którzy za granie w piłkę (także dla reprezentacji) otrzymują ciężkie pieniądze, ratować widowiskowym zwycięstwem nad półamatorami?

Rafał Stec przypomina to, co same zauważyłyśmy już jakiś czas temu. Z San Marino gramy zawsze podrażnieni, zawsze po bolesnych, kompromitujących porażkach i zawsze się na tych biednych San Marińczykach wyżywamy, co przypomina trochę zachowania chłopca, który dostał wciry na podwórku i teraz znęca się nad młodszą siostrą.

Z drugiej strony trener Fornalik na przedmeczowej konferencji nie szczędził tym, wiecznie gnębionym przez nas, rywalom komplementów i bon motów i zaczęłyśmy się zastanawiać, czy w chwili gdy deklarujemy, że "z San Marino interesują nas tylko trzy punkty" to nie jest to jakiś moment przełomowy w historii polskiej piłki:

- To jest naprawdę nieźle zorganizowana drużyna, która do stanu 0:0 potrafi się skutecznie bronić. Po stracie gola jej morale trochę jednak siada. Dlatego chcemy szybko uzyskać prowadzenie, bo to wprowadzi w nasze szeregi więcej spokoju i pewności siebie. Nawet jeśli nie uda nam się zdobyć bramki na początku spotkania, zamierzamy konsekwentnie budować swoje ofensywne akcje. Musimy jednak pamiętać o tym, że rywale potrafią wyprowadzać groźne kontry.

Tymczasem Alan Gasperoni, rzecznik prasowy reprezentacji San Marino zapowiada, że piłkarze chcą się odkuć za porażkę 0:9 z Ukrainą i strzelić Polsce gola. Przypomnijmy: do tej pory ta sztuka im się nie udała. No i może już najwyższy czas, żeby to zmienić?

Istnieje kilka powodów, dla których trochę byśmy chciały żeby Polska nie wygrała dziś z San Marino. Bo po pierwsze, zwycięstwo takie przyniesie fałszywe zadowolenie. Nie jest tak źle, strzeliliśmy pięć goli amatorom, wygraliśmy, wciąż mamy matematyczne szanse, jeszcze Polska nie zginęła i takie tam. Bzdura. Polska piłka ginie na naszych oczach i zwycięstwo z San Marino w niczym nie zmienia tego stanu rzeczy.

A porażka, lub równy porażce remis? Może być wreszcie tym wstrząsem i szokiem, który spowoduje, że całą polską reprezentacje przemyśli się od nowa. Może trzeba zatrudnić nowego trenera (naszym zdaniem: jak najszybciej), może trzeba zmienić system szkolenia, a może trzeba rozwiązać cały PZPN i zawiązać go od nowa? Być może, ale coś trzeba zrobić na pewno, marnujemy bowiem najlepsze pokolenie polskich piłkarzy od czasu mundialu w 2002 roku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.